środa, 8 maja 2013

29 marca 1976 r

Chciałabym umrzeć.
Tak mi jest żle.
I to wszystko o matematykę.Profesorka kazała mi rozwiązać zadanie.A ja jestem taka tępa z zadań.
Wcale a wcale nie rozumiem żadnych zadań ,ani nie umiem ich rozwiązać. 
Co ja mam zrobić?
Chciałabym,żeby ktoś mi pomógł. Ale tak ze szczerych chęci ,nie z przymusu.Nie wiem,czy znalazłabym kogoś takiego.Może bym poprosiła którąś z z dziewczynek  o pomoc,ale boję się właśnie tego,że ona będzie się na mnie złościć,że jej zabieram czas.Nie chcę tego.
Wiem,że sama  nie nauczę się rozwiązywania zadań,ale na pewno nie poproszę nikogo o pomoc.
Wszystkie ( może prawie wszystkie) przykłady,równania potrafię rozwiązać,tylko tych zadań nie.
Gdy tylko wyjdę na środek,to mam w głowie jeszcze większą pustkę niż w ławce.
Chodzę nad rzekę i tylko myśl o mamie powstrzymuje mnie przed wskoczeniem.
Po co ja istnieję?
Co ze mnie wyrośnie?
Czym będę?
Na pewno niczym.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz