piątek, 12 grudnia 2014

19 września1976r

Już myślałam,że mi minęła ta miłość do Janka,jeśli to rzeczywiście jest miłość.Długo go nie widziałam i to chyba dlatego.Ale dziś go zobaczyłam na odpuście .Stał  blisko mnie i Joaśki.Nie patrzyłam wtedy na niego,bo on już chyba zauważył ,że się w nim zakochałam albo, że  mi się podoba.
Przekonałam się wtedy,jak Joaśka odprowadzała mnie na przystanek.
Podchodziłyśmy i nagle ja go zauważyłam.Siedział na poręczy z chłopakami.
Słońce oświetlało go i wyglądał tak ślicznie.Ale ja tylko spojrzałam tak przelotnie dla przyzwoitości.
Przeszłyśmy.
Z drugiej strony przystanku usiadłyśmy na ławce.
Joaśka mówi,że on tu zaraz przyjdzie.
Acha,gdy na niego spojrzałam,to on patrzył na mnie.Wiem na pewno,że na mnie,bo spojrzeliśmy sobie w oczy.No i gdy Joaśka powiedziała,że on tu zaraz przyjdzie ,to tylko się roześmiałam,bo naprawdę nie wierzyłam,że mógłby przyjśc.
Za chwilę patrzę...IDZIE!
Koło nas przeszedł do  kiosku po lody,za chwilę wyszedł,bo lodów nie było.
Skąd Joaśka wiedziała,że przyjdzie?Mówi,że dzięki intuicji. Jakiej intuicji?Ale to nieważne,ważne,że przyszedł.
Ale Joaśka mówi,że on jeszcze przyjdzie.Powiedziałam,że na pewno nie,chociaz tam gdzieś w środku serca miałam nadzieję,a raczej bardzo chciałam,żeby przyszedł.
No i za chwilę patrzę...idzie,staje koło kiosku z gazetami.Spojrzałam i napotkałam znów na jego wzrok.Byłam zła na siebie,że patrzę na niego.Wzięłam gazetę ,rozłożyłam i zasłoniłam się nią czytając.
Joaśka się śmiała ze mnie.
Ona tam patrzyła na niego..
Potem jeszcze kilka razy spojrzałam na niego,ale na szczęście trafiłam na moment,gdy patrzył gdzie indziej.Póżniej nadjechał autobus do Kielc i on wsiadł.Joaśka mi potem powiedziała,że on chyba powiedział chłopakom o mnie ,oni przyszli z nim  stanęli na prosto nas i patrzyli na nas.
Jakże go wtedy znienawidziłam,że powiedział chłopakom,chociaż trochę mnie to zastanowiło i powiedziałam Joaśce,że jak on mógł mysleć o mnie ,skoro ja staram się patrzeć na niego kiedy on patrzy gdzie indziej.Przecież jeżdzić do M czyli jego miejscowości mogłam nie po to,żeby jego zobaczyć,ale do babki.
Przecież mogłam naprawdę jeżdzić po coś do babki i nie mógł to być tylko pretekst.
Przecież prawdę,tzn ze jeżdziłam po to ,żeby go zobaczyć wiedziałam tylko ja.
Chociaz pierwszy raz ,gdy pojechałam to spytałam jednej dziewczyny co to za chłopak tam stoi i pokazałam na niego,gdy stał z chłopakami.Ona chyba nie powiedziała mu o tym,bo dla niepoznaki zapytałam tez o innego chłopaka.W szkole też jej pytałam,gdzie Janek chodzi do szkoły i gdzie on teraz jest.
Jeżeli mu to powiedziała,to wszystko jasne.A jeżeli nie ,to skąd on może wiedzieć.
Niedawno jechałam do P jak zwykle i on wsiadł w M.
W P wysiadł pierwszy(chyba mnie w autobusie nie
widział,bo było dużo ludzi),potem ja.On był już trochę dalej,szedł do przystanku,bo jechał do Kielc.Odwrócił się nagle i zobaczył mnie.I patrzył przez dłuższy czas,szedł powoli odwrócony do mnie.Ja odwróciłam wzrok,przeszłam szybko obok niego i jeszcze szybciej poszłam do szkoły.
Joaśka się dowiedziała od swojej koleżanki,że on jeżdzi na jakieś kursy do Kielc.Uczył się na mechanika-kierowcę
.
I właśnie w ten dzień myśmy stanęły w tym samym miejscu,co kiedyś.Joaśka z Tośką czekały na mnie.
Janek jechał wtedy autobusem razem ze mną.
Gdy powiedziałam o tym Joaśce(ona zawsze czeka na mnie pod kioskiem),ona mówi,ze zaczekamy na niego.Nie chciałam,ale stanęłyśmy.
On nadszedł.
Przeszedł.
Ja nie patrzyłam na niego,ale Joaśka tak.Nie spuszczała z niego wzroku.
Jak ona tak może.
Po chwili ruszyłyśmy.Patrzę a on idzie  powrotem i znów się minęliśmy.Ja jakgdyby nigdy nic opowiadałam Joaśce coś głośno,nie patrząc na niego.Powiedziała mi ,że poszedł pod sklep spożywczy i wrócił z powrotem.

A dziś był odpust w M.
Joaśka tez przyjechała.Janek przyszedł .
Jak bardzo się ucieszyłam,gdy go ujrzałam!
Było zimno,nieładnie,ale świat stał się dla mnie ,mimo,to ,piękniejszy.
Potem widziałam go,co chwilę.
Potem poszłyśmy na karuzelę,a właściwie pod karuzelę.
On przyszedł z jakimiś chłopcami,ale ja tylko jego widziałam.Stanął blisko nas.Byłam szczęśliwa.Nie patrzyłam na niego,patrzyłam na osoby fruwające w powietrzu i czułam takie szczęście w sercu.On się patrzył co chwilę.Widziałam to kątem oka.
Ten głupi Mirek co chwilę przychodził,żebyśmy poszły z nim do M do sklepu.Ja nie chciałam,Wyciągnął nas na lody.Kupił i znów prosi,żeby iść,ale ja nie chciałam.Powodem tego był oczywiście Janek,bo przeciez ja jego chciałam widzieć,widzieć jego cudną postać,twarz,usta włosy i jego.
Wyrwałam się i pobiegłam szybko w kierunku karuzeli.Widziałam,że on stoi trochę dalej i patrzy,Mirek podleciał i znów mnie ciągnie do tych M.
Musiałam się wócić i podejść do nich.Ale znów zaczęłam się upierać,że nie pójdę.
Joaśka miał ochotę.
Rozumiem ją.
J.mój brat szedł to i ona.Ale uprosiłam ją.
I gdy chłopaki się zagadali pociągnęłam ją i szybko pobiegłyśmy w kierunku karuzeli.On stał w tamtym miejscu,gdzie przedtem i gdy spojrzałam,spotkałam jego wzrok.Był daleko od nas i patrzył,więc ja nie patrzyłam.
Byłam strasznie zła na Mirka.Bo co Janek sobie pomyślał,gdy widział,że ja uciekam ,a potem Mirek mnie bierze pod rękę i prowadzi do nich.
Odprowadziłam Joaśkę na przystanek.Szłam z powrotem z Małych M do K.
On dopiero szedł z odpustu.
Ciekawe gdzie był ,bo ja przed odejściem poszłam z Joaśką jeszcze go zobaczyć,ale go nigdzie nie spotkałam.
Może był po drugiej stronie kościoła?
Ja szłam po szosie ,a on szedł z drugim kolegą.Już  z daleka go poznałam,gdy tylko zobaczyłam czubek głowy,spojrzałam tylko raz ,on też patrzył,ale ja patrzyłam potem już tylko przed siebie cz y w dół.Już nie pamiętam.
Teraz żałuję,że nie patrzyłam w jego cudną twarz.
Jakże on mi się podoba.Ja go na pewno kocham.
Jeżeli tak ,to będzie moja pierwsza miłość.To wszystko,co do tej pory przeżyłam,to na pewno nie była miłość.
Gdy Janka długo nie widziałam,to doszłam do takiego wniosku,że on tylko mi się podoba i lubię na niego patrzeć,tak ,jak podoba mi się jakaś piosenka i lubię jej słuchać.
Ale dzisiaj tak nie jest.Ja go kocham ,czuję to teraz.
Śmieję się na myśl o nim,czuję coś dziwnego w sercu,jakąś bezgraniczną radość w środku.Ale jak mi się podoba jakaś piosenka to czuję podobnie.
Więc sama nie wiem,co sądzić o tym.
Jak to się czuje miłość?
Czy tak,jak ja teraz,czy jest to coś wspanialszego.
Dziś pomyślałam,że gdybym dziś miała umrzeć,to chciałabym,aby to on mnie zabił,zabił swoją ręką.Nie czułabym wówczas bólu,tylko rozkosz.
O nie,głupia jestem.Ale i zakochana.
To na pewno miłość.Miłość najwspanialsza.
Przynajmniej teraz.
Ale jutro go znów zobaczę,bo powinien jechać do Kielc.
Już mi mrówki chodzą po ręce,więc nie będę więcej pisać.
Gdyby nie Janek i to wspaniałe uczucie na jego widok,to nie pisałabym dzisiaj.

wtorek, 29 kwietnia 2014

8 sierpnia1976

Na imię ma Janek.
Ma czarne włosy,obcięte tak ,jak mój ulubiony piosenkarz Waldemar  Kocoń.
Jest śliczny.a ja jestem zakochana.
Zobaczyłam go pierwszy raz na zabawie u nas.I już wtedy bardzo mi się spodobał.
Potem trochę zapomniałam i być może już bym go nie pamiętała do tej pory.Ale zobaczyłam go w autobusie.Ja wsiadałam w K ,a on w następnej wsi.
To dziwne,że nigdy wcześniej go nie widziałam,bo znam wszystkich, jak nie z nazwiska, to z widzenia.a jego nigdy wcześniej nie widziałam.
Potem były wakacje ,była zabawa.
On był tez.
Nie tańczył ze mną,ale patrzył na mnie,dużo razy.Potem szedł,żeby mnie poprosić do tańca ,ale wcześniej pojawił się inny chłopak i nie wypadało odmówić.Och,jak ja byłam zła na tego chłopaka.
Potem Janek poszedł do domu .I ja tez,gdy zobaczyłam,że go nie ma, to też poszłam .
Jestem strasznie zakochana.
Byłam w M u babki,tylko ,żeby jego zobaczyć.A potem zamykałam oczy ,i widziałam,jego twarz.
Dziś byłam w P u Aśki.Wyjechałam wcześniej z P z zamiarem odwiedzenia babki (zobaczenia Janka) wysiadłam w M i zobaczyłam jego.Stał z chłopakami przy torach i patrzył na mnie.Obrzuciłam go tylko przelotnym spojrzeniem i poszłam.Babki nie było,tylko dziadek.Czekałam tak niby na babkę,bo nie wypadało tak zaraz wracać na autobus
.Po 7 wyszłam.Szłam prosto.On  stał z chłopakami dalej obok drogi.
Widziałam z daleka jego twarz zwróconą ku mnie.Patrzył i patrzył,aż podeszłam bliżej.Wtedy odwrócił głowę w inną stronę.Gdy przechodziłam juz nie patrzył.Stanęłam na przystanku oparta o słupek,tak,żeby go widzieć z daleka.Widziałam,że ma twarz zwróconą w moim kierunku.
Potem doszły do mnie dziewczyny z M,zapytałam jedną ,jak on się nazywa.
Okazało ,że nazywa się S,jak ten robak
.Już nie mógł się gorzej nazywać.Ja to mam szczęście,jak się już w kimś zakocham,to albo ma brzydkie imię,albo nazwisko.Trochę to nazwisko będzie ochładzało tą miłość.
.Ale nie,nie!Ja go przecież kocham.Chciałabym się z nim zapoznać.
Czekam na następną zabawę.
Choćby była w M,to pójdę.
Gdyby ktoś mi to powiedział przed poznaniem Janka ,to skrzywiłabym się tylko.
Nawet mi do głowy nie przyszło,że w tym roku będę chodzić na zabawę do M.
Co ja sobie nie naobiecuję po tej następnej zabawie,która nie wiadomo,kiedy będzie!
W domu powiem,że idę do K, a pójdę do M.
Tylko muszę sprowadzić Aśkę,żebyśmy razem poszły.Chociaż ona chodzi teraz z moim bratem..Ona jest teraz moją najlepszą koleżanką.
Nie przyjaciółką.
Mówimy,że jesteśmy dobrymi koleżankami.
I porównać to do tego,co było między mną, a Hanką,i nazywało się przyjażnią...Te ciągłe kłótnie,gniewy ,zazdrości i inne-i te ciągłe śmiechy,miłe rozmowy,rozumienie się...
Ja się bardzo dobrze czuję z Joaśką ,a ona ze mną.
Mówiła mi ,że nikomu nie powiedziała tego,co mówi mnie.Cieszę się ,że znalazłam w końcu kogoś z kim mogę się doskonale  porozumieć.Tylko boję się,że gdy ona przestanie interesować się  moim bratem(chodzą razem), to wtedy osłabnie jej zaufanie do mnie i to ,co nas łączy.Ale trzeba mieć nadzieję..I narazie nie myślę o tym.
Wszystko jest wspaniałe.

Gdyby była inna sytuacja w domu.
Tatuń bił się z jakimś głupim,oberwał patykiem w nogę,miał operację i teraz ma nogę w gipsie.Przez całe wakacje nic nie robi.Jeszcze do tego babcia chora.Tak,że tylko ja , brat ,siostra i mamunia wszystko robimy.A jemu jeszcze żle.Jeszcze dogaduje,krzyczy.Ileż razy ja mu życzyłam śmierci,ileż razy byłam potwornie wściekła na niego,to nie pamiętam liczby.
Czemu ja go muszę tak nienawidzieć ,czemu ja się właśnie w tej rodzinie pojawiłam.