wtorek, 29 kwietnia 2014

8 sierpnia1976

Na imię ma Janek.
Ma czarne włosy,obcięte tak ,jak mój ulubiony piosenkarz Waldemar  Kocoń.
Jest śliczny.a ja jestem zakochana.
Zobaczyłam go pierwszy raz na zabawie u nas.I już wtedy bardzo mi się spodobał.
Potem trochę zapomniałam i być może już bym go nie pamiętała do tej pory.Ale zobaczyłam go w autobusie.Ja wsiadałam w K ,a on w następnej wsi.
To dziwne,że nigdy wcześniej go nie widziałam,bo znam wszystkich, jak nie z nazwiska, to z widzenia.a jego nigdy wcześniej nie widziałam.
Potem były wakacje ,była zabawa.
On był tez.
Nie tańczył ze mną,ale patrzył na mnie,dużo razy.Potem szedł,żeby mnie poprosić do tańca ,ale wcześniej pojawił się inny chłopak i nie wypadało odmówić.Och,jak ja byłam zła na tego chłopaka.
Potem Janek poszedł do domu .I ja tez,gdy zobaczyłam,że go nie ma, to też poszłam .
Jestem strasznie zakochana.
Byłam w M u babki,tylko ,żeby jego zobaczyć.A potem zamykałam oczy ,i widziałam,jego twarz.
Dziś byłam w P u Aśki.Wyjechałam wcześniej z P z zamiarem odwiedzenia babki (zobaczenia Janka) wysiadłam w M i zobaczyłam jego.Stał z chłopakami przy torach i patrzył na mnie.Obrzuciłam go tylko przelotnym spojrzeniem i poszłam.Babki nie było,tylko dziadek.Czekałam tak niby na babkę,bo nie wypadało tak zaraz wracać na autobus
.Po 7 wyszłam.Szłam prosto.On  stał z chłopakami dalej obok drogi.
Widziałam z daleka jego twarz zwróconą ku mnie.Patrzył i patrzył,aż podeszłam bliżej.Wtedy odwrócił głowę w inną stronę.Gdy przechodziłam juz nie patrzył.Stanęłam na przystanku oparta o słupek,tak,żeby go widzieć z daleka.Widziałam,że ma twarz zwróconą w moim kierunku.
Potem doszły do mnie dziewczyny z M,zapytałam jedną ,jak on się nazywa.
Okazało ,że nazywa się S,jak ten robak
.Już nie mógł się gorzej nazywać.Ja to mam szczęście,jak się już w kimś zakocham,to albo ma brzydkie imię,albo nazwisko.Trochę to nazwisko będzie ochładzało tą miłość.
.Ale nie,nie!Ja go przecież kocham.Chciałabym się z nim zapoznać.
Czekam na następną zabawę.
Choćby była w M,to pójdę.
Gdyby ktoś mi to powiedział przed poznaniem Janka ,to skrzywiłabym się tylko.
Nawet mi do głowy nie przyszło,że w tym roku będę chodzić na zabawę do M.
Co ja sobie nie naobiecuję po tej następnej zabawie,która nie wiadomo,kiedy będzie!
W domu powiem,że idę do K, a pójdę do M.
Tylko muszę sprowadzić Aśkę,żebyśmy razem poszły.Chociaż ona chodzi teraz z moim bratem..Ona jest teraz moją najlepszą koleżanką.
Nie przyjaciółką.
Mówimy,że jesteśmy dobrymi koleżankami.
I porównać to do tego,co było między mną, a Hanką,i nazywało się przyjażnią...Te ciągłe kłótnie,gniewy ,zazdrości i inne-i te ciągłe śmiechy,miłe rozmowy,rozumienie się...
Ja się bardzo dobrze czuję z Joaśką ,a ona ze mną.
Mówiła mi ,że nikomu nie powiedziała tego,co mówi mnie.Cieszę się ,że znalazłam w końcu kogoś z kim mogę się doskonale  porozumieć.Tylko boję się,że gdy ona przestanie interesować się  moim bratem(chodzą razem), to wtedy osłabnie jej zaufanie do mnie i to ,co nas łączy.Ale trzeba mieć nadzieję..I narazie nie myślę o tym.
Wszystko jest wspaniałe.

Gdyby była inna sytuacja w domu.
Tatuń bił się z jakimś głupim,oberwał patykiem w nogę,miał operację i teraz ma nogę w gipsie.Przez całe wakacje nic nie robi.Jeszcze do tego babcia chora.Tak,że tylko ja , brat ,siostra i mamunia wszystko robimy.A jemu jeszcze żle.Jeszcze dogaduje,krzyczy.Ileż razy ja mu życzyłam śmierci,ileż razy byłam potwornie wściekła na niego,to nie pamiętam liczby.
Czemu ja go muszę tak nienawidzieć ,czemu ja się właśnie w tej rodzinie pojawiłam.