poniedziałek, 10 lipca 2017

2 maja 1978r

Dzisiaj miałam pierwszą lekcje gry na pianinie.A więc moje marzenia spełnią się.Co prawda ,nie myślałam,że tak ciężko i trudno to będzie.Najpierw miałam egzamin ze słuchu i rytmu.Zdałam bardzo dobrze.I dziś poszłam pierwszy raz na lekcję.Nie wiem,czy potrafię kiedyś tak grać ,jak Aneta B,Elka W,czy Gośka R.Strasznie ciężko tą lewą ręką grać,szczególnie myli mi się kolejność palców,trudne są nuty w kluczu basowym,nie wiem,czy się kiedyś tak dobrze nauczę.Chociaż Nizi,,,ski mówi ,że bardzo dobrze mi poszło.Tak ,bardzo dobrze,ale zadał mi tyle,że hej.Pianina nie mam w domu,np w tej chwili mogłabym sobie popróbować.N powiedział,ze mogę codziennie ćwiczyć w PDK,ale dopiero po 15.Wszystko w porządku,ale jeżeli ja wyjdę wcześniej ze szkoły,będę musiała czekać do 15.A lekcje? W tej przerwie nie będzie mi się chciało odrabiać, a wieczór ,jak wrócę do domu,ani tyle.Mamunia wysłała dzisiaj ojca,żeby załatwił z Górc.....kim.pozwolenie,żebym mogła ćwiczyć na szkolnym pianinie.Może pozwoli.
Chciałabym już grać jakieś piosenki,myślałam,że nie jest to tak trudno, a tu masz ci los.Ech,z tymi zdolnościami to chyba jednak przesadzam.Gośka R mówiła,że jak ona się uczyła ,to nie mogła przez cały miesiąc prostej palcówki wygrać, a ja już zagrałam i to dość szybko.Więc jednak nie jest ze mną tak żle.A prawda ,przypomniało mi się,że ta lekcja trwała tylko pół godziny,a ja zagrałam 6 ćwiczeń po 2 razy,gamę i jeszcze 2 trudniejsze ćwiczenia,które mam zadane do domu poćwiczyć.Więc chyba nie jest tak żle,skoro w tak krótkim czasie poszło tyle i to dobrze.Boję się jednak,że tej gamy nie nauczę się grać odpowiednimi palcami.Jedną ręką innymi palcami, a drugą innymi to samo.Mylą mi się palce.Żebym tak miała pianino w domu.Próbowałam na akordeonie ćwiczyć,ale ,ponieważ klawisze nie wydają głosu,nie mogę ćwiczyć,bo mnie ich głuchota denerwuje.W piątek mam następną lekcję.Płacę 150 zł.Dzisiaj  miałam pożyczyć od matki Joaśki,bo w domu nie mieli.Uczę się tylko dzięki mamuni.Gdyby ona mnie nie namawiała na pójście do PDK i zapisanie się.Poszłam.Powiedział Nizi...ski,żebym przyszła na drugi dzień.Sprawdzi mój słuch i zobaczy,czy nadaję się czy nie.W domu nic nie powiedziałam,bo gdybym nie zdała to byłby wielki wstyd.Dopiero ,jak zdałam-opowiedziałam mamuni.Jak się mamunia cieszyła!Jaka ona dobra.Ona mi tak wierzy , a ja ją tak oszukuję i chodzę na wagary.Kiedyś postanowiłyśmy z Joaśką- a właściwie to był jej pomysł,żeby sprawdzić mamunię.Przyjechała do mnie,weszła do domu , a ja zostałam.W domu była babcia tylko.J  mówi,że przyszła mnie odwiedzić,bo od 10 dni nie ma mnie w szkole i prof ją wysłała,co się dzieje.Babcia się przestraszyła i uwierzyła.Wtedy ja weszłam.Potem poszłyśmy do mamuni.Mamunia doiła krowy.J weszła i mówi to samo.A mamunia się śmieje i mówi,że J kłamie.J mówi,że powiedziała prawdę.Ale mamunia nie uwierzyła,tylko się śmiała.Wtedy weszłam.Jaka ja jestem zła.Tak wykorzystać czyjąś wiarę i ufność,to naprawdę karygodne.Ale po co mi mamunia tak wierzy.Tak,ale gdyby mi nie wierzyła,to wtedy na pewno stałabym się strasznie nieszczęśliwa.Kiedyś(niedawno)mieliśmy wolną sobotę w szkole.Powiedziałyśmy z J (to był mój pomysł),że jest wycieczka z hufca do Krakowa.I pojechałyśmy na własną rękę.Spałyśmy u ciotki Joaśki.Ani ciotki ,ani wujka nie było,była tylko ich córka i dwóch synów,Jeden chodzi do II klasy,a drugi do 8.Acha,jeszcze wcześniej ,po kinie spotkałyśmy Andrzeja.Zaprosił nas na kawę do hotelu,ale odmówiłyśmy.Potem zawołał kolegę i odwieżli nas do domu.Wstydziłam się go ,jak nie wiem co.Chociaż już rok jest w Krakowi,nic nie umie się zachować.Zwyczajny wieśniak.Andrzej Rudek tylko udaje.
Dowiedziałam się,że Planty krakowskie -to raj prostytutek.Coś podobnego! Nie rozumiem,jak te dziewczyny się nie wstydzą potem pokazać na oczy!Przecież one sobie życie marnują.Tak,jak gdyby nie miały z czego żyć.Przecież mogą w inny sposób zarobić.J mówi,że to te dziewczyny ,które jadą do miasta poszukać pracy i nie znajdują jej.Nie wierzę.Przecież zawsze się znajdzie jakaś praca.Przecież Polska nie jest krajem kapitalistycznym.Zresztą ,co ja się dziwię pannom krakowskim,kiedy u nas w klasie też są takie prawdopodobnie.Ola ,Elka.O zawsze załatwia nasze sprawy z dyrektorem.Gdy raz jej nie było ,a chciałyśmy załatwić czyn w czasie lekcji,Elka  powiedziała,że pójdzie załatwić.,,Puszczę się z nim ,to się puszczę,ale załatwię,,Czy to nie świadczy przeciwko niej?Bo dyrektor to wiadomo,że świnia,ale dziewczyny?
W Krakowie kupiłam mamie buty za 150 z plastiku,żeby jakoś jej to wynagrodzić.(czy nie jestem podobna do Zenona Ziembiewicza?).Kupiłam numer 6 ,no i teraz ja w tych butach chodzę.Udaję,że są za duże ,ale są dobre,bo ja noszę 4.Jakie oni teraz te numery robią,to pożal się Boże.Jak tylko nadejdzie ciepło ,sucho, to ani razu tych butów nie włożę.Już kiedyś kupiłam mamie bluzkę,to ,oczywiście ,też w niej chodzę.Bo mamunia nawet nie ma się gdzie ubrać,bo nigdzie nie chodzi.Czysta parodia.Ale ja naprawdę mam czyste,dobre chęci.Tylko niektóre rzeczy mi nie pozwalają na zrealizowanie moich dobrych chęci,Bo czyż przeczułam,że 6 będzie dobra na mnie .Ja wzięłam dwa numery za duże i okazały się dobre.Ale nie będę chodzić latem,teraz tylko po domu chodzę.
Dzisiaj się przygotowałam na jutro ze wszystkiego,jak nigdy. Ja chyba naprawdę jestem trochę zdolna.Dzisiaj Elka Ch,mi się pytała,jak ja się uczę historii (kiedy ja się ostatnio jej uczyłam?) Powiedziałam,że czytam i powtarzam 2 razy,Zdziwiła się,,Tylko 2 razy?,,-zapytał.Myślałam,że żartuje sobie ze mnie.A tu nie,okazało się ,że to bardzo mało.A ona się lepiej uczy z niektórych przedmiotów ode mnie.Tak,bo ona siedzi nad książką,nie tak,jak ja.Jeżeli już się zdecyduję uczyć,to najwyżej pół godziny siedzę nad lekcjami.Jedne odrabiam,drugie po łebkach,a trzecie ,że jakoś to będzie.I to jest moje przygotowanie.Gdybym tak kuła,jak w I klasie,to byłabym jedną z najlepszych.A ja? Jakaż ja jestem leniwa.Byle co potrafi mnie oderwać od lekcji.Robię wszystko,byle nie wziąść książki do historii czy geografii.Potem mam czyste sumienie,że jednak nie siedziałam bezczynnie -to  robiłam na drutach (z powodzeniem,mogłam nie robić),to czytałam książkę,której wcale mogłam nie czytać,bo nikt mi nie kazał,to oglądałam telewizję,którą mogłam spokojnie wyłączyć.Zresztą nie samymi lekcjami człowiek żyje.Ja robię sobie takie żarty,ale na następny rok trzeba się wziąść w karby.Przecież matura.Ja sobie wcale nie zdaję sprawy,że to już tylko krok.Skończę niedługo 18 lat i ani nie jestem mądra i  rozsądna.Ani jeszcze poważnie się nie zakochałam.Kiedyż to będzie.Podoba mi się Wojtek W(2 lata młodszy!),ale nigdy bym na niego nie zwróciła uwagi,gdyby nie jego spojrzenia.A kto wie,dlaczego on się patrzył.

sobota, 8 lipca 2017

4 luty 1978r

Jak dobrze jest móc marzyć.Marzyć,wyobrażać sobie wszystko,co się zechce i to tak,że nikt nie wie.Czasami dziwię się,jak ja mogę żyć tylko marzeniami i wyobrażnią (chociaż słabą).
Do takiego wniosku doszłam jednej nocy,przed snem.
To dobrze,że marzenia istnieją.Można marzyć i wyobrażać sobie różnie rzeczy,które ,gdyby się zdarzyły w rzeczywistości nie przyniosły by mi zadowolenia.Np ,gdybym się pozwoliła chłopakowi pocałować,to wówczas czułabym się potępiona,jak prostytutka,no i miałabym nowy problem na duszy.Bo ja zawsze żałuję po fakcie-obojętnie jakim.A jeżeli ktoś mnie pocałuje w myślach (moich) i wyobrażni ,to zaraz zapomnę i nikt o tym nie wie.Wtedy mam czyste sumienie.
A propo prostytutek.Niedawno byłam na wagarach-w pierwszy dzień po feriach na święta Wielkanocne(godzinę po tej decyzji już żałowałam).Teczki zostawiłysmy w szkole i po powrocie z Bu...ka wróciłyśmy z Joaśką do szkoły,ja stałam na straży ,czy nie idzie jakiś profesor,a ona starała się zawrócić kogoś znajomego po nasze teczki.Bo nasze wejście do szkoły groziło zetknięciem się oko w oko z wychowawczynią we własnej osobie.A na to nie mogłyśmy sobie pozwolić.Pisałam,że żałuję tych wagar (nie pierwszych zresztą i nie ostatnich),ale okazuje się ,że ja to jeszcze nic w porównaniu z Elką W.Ona już 6 dni wagaruje.Prof.dzisiaj się pytała nas,co z nią,bo coś za często choruje.Wojtek W-brat Elki (w którym się teraz kocham,ale nie ja sama zwróciłam na niego uwagę,bo kiedyś nie widziałam w nim nic interesującego ,ale zauważyłam,że on kilka razy zwraca wzrok ku mnie i zatrzymuje.Wtedy dostrzegłam,że jest bardzo przystojny,włosy czarne,wysoki ,szczupły,cera śniada,twarz ładna-i tylko jedno-chyba 2 lata ode mnie młodszy,ale wygląda na starszego.Ale to nic,słyszałam,że w Ameryce,29 letni kawaler ożenił się z 82 letnią panią.).
No więc  ten brat powiedział,że Elka zatruła się i choruje w domu.Prof .zapytała,czy nie wiem ,jaki jest telefon do Elki.Ale by  była heca ,jakby się wszystko wydało.Olka G poszła  do Elki-do meliny ,w której siedziały we trzy ( z naszej klasy) i powiedziała Elce o wszystkim,Elka powiedziała,że musi iść do lekarza ,a jakaś dziewczyna poinformuje prof telefonicznie w imieniu pani W o chorobie córki.Ja kiedyś byłam w takiej melinie,Elka K mnie tam zaprowadziła,kiedy zdecydowałyśmy nie iść na pierwszą godzinę(uspr,że autobus nas nie zabrał).Tam było wspaniale.Chodzi mi o wystrój.Na ścianach wspaniałe samochody,różne zespoły muzyczne.Jakiś grzejnik dostarczający ciepło,światło przyciemnione.Nie podobały mi się tylko butelki po...nie wiem  po czym,bo nie znam się na alkoholach.Fajnie tam było,ale nigdy bym się nie zgodziła na przebywanie w towarzystwie osób dysponującym kluczem do tego ,,mieszkania,,Nie przyjęłabym się tam.Zaraz po wyjściu na pewno bym się rozbeczała.Nie wiem ,dlaczego ja mam taki głupi charakter,inne dziewczyny są inne,z obojętnością przyjmują wulgaryzmy i sposób odnoszenia się do nich,a ja zaraz mam łzy na wierzchu,a serce mi pęka i czuję się jakaś mała,nic nie warta.Często,gdy przechodzi jakiś chuligan i coś do mnie się odezwie,to mam wrażenie,że wszyscy na mnie patrzą i śmieją się.Nie nadaję się do XX wieku.Rozpisałam się,ale nie dokończyłam tej myśli o prostytutkach.No więc,gdy ja stałam na straży,podszedł do mnie jakiś zasuszony staruszek i spytał ,czy nie mam ochoty zarobić 200 zł.Powiedziałam spokojnie ,że nie.I byłam zła,że nie krzyknęłam,że się nie oburzyłam,bo przecież to obrzydliwe.On jeszcze coś gadał,ale ja odeszłam.Czy ja mam wygląd odpowiedni dla prostytutki?Dlaczego właśnie mnie to zaproponował.Miałam ochotę zapaść się pod ziemię.Jak on się nie wstydził zaproponować coś takiego.Nienawidzę go i brzydzę się.Po tej propozycji poczułam się jakaś upadła.Jeżeli on się z tym zwróciła do mnie ,to widocznie ja tak brzydko wyglądałam i na pierwszy rzut oka nic nie wartam.
Pisałabym jeszcze dużo,ale ten próżniak znów mi każe buraki nosić,chociaż sam się wysiedział do tej pory.Jak ja go nienawidzę?Już niedługo skończę 18 lat, to dopiero mu pokażę.
Przed chwilą wróciłam.Jak poszłam  za tamtą oborę ,to zobaczyłam,że mamunia nosi buraki.Jaka ona jest kochana!A on przyszedł do domu i siedzi.Nic go nie obchodzi.A mamunia całą zimę w gumiakach przechodzi,znosi ubrania po nas,kiedy ona sobie coś kupiła!Jeszcze babka przyszła (kiedyś)i powiedziała,-u mnie tyle tych butów ,oficerków i innych.Przecież Zośka mogłaby se wziąść i nosić.Jak ona wogóle śmie!Mamunia będzie jeszcze nosić buty po jej brudnych rapskach!Zaraz poznać ,w kogo się wrodził nasz ,,tatuń,,.Ja postanowiłam,że ,gdy będę zarabiać i wyjdę za mąż,to uzbieramy pieniędzy i wyjedziemy z mamunią za granicę.Niech zwiedzi trochę świata.Będę jej kupować różne rzeczy,ubrania ,a jemu nic.Będzie miał nagrodę za swój stosunek do nas,za to co przecierpieliśmy przez niego.Żeby on umarł  najgorszych męczarniach.Boże ,co ja piszę!Boję się czasem siebie,bo nie wiem,co mi do głowy przyjdzie.przecież ja tego nie chce.Niech umrze,nie obchodzi mnie ,w jaki sposób.Boże kochany! Chyba mi na rozum padło!
Mamunia się cieszy z plotek,jakie są teraz na wsi.O Jani...kich.I to roznosi ich najbliższa rodzina(nasza także).Tak było też z nami,Tylko,że te plotki były przez niego.Teraz Jani...y mają za swoje.Tak na nas gadali.Byli za nim,bo chodził do nich i podrywał Jani,,,ką.Wiem,że to żle się cieszyć z cudzej krzywdy.Ja żałuję krzywdy ludzi dobrych i mamunia także.Ale ludziom złym,którzy,gdy im było dobrze dokuczali innym ,to przeciez można.Ja mamuni za to wszystko się odwdzięczę.

piątek, 7 lipca 2017

1 luty 1978r

Chyba zrezygnuję z prowadzenia drużyny.Przemyślałam to i doszłam do wniosku,że nie potrafię.Nie jestem ani zbyt bystra ,ani inteligentna i najgorsze,że bardzo się przejmuję byle słowem.Nie potrafię się opanować.
Wczoraj miałam zbiórkę.Przygotowywaliśmy program na 8 Marca.Przyszedł Gór...yński.Wszedł do pokoju nauczycielskiego i tam został.My powtarzaliśmy dalsze punkty i w końcu,gdy zaśpiewaliśmy piosenkę ,,Wania,,,on wyszedł i pyta mnie ,co to za piosenki i czy to na 8 Marca.Odpowiedziałam mu.A on mówi,że to się nadaje na pogrzeb,jak można na 8 marca dawać piosenkę o Wani.Jak to nie można? Czy zawsze program ma być związany ze świętem?Oczywiście ,mam dwa wiersze o Dniu Kobiet,różne dialogi i monologi na ten temat,ale czy nie można dać piosenki na inny temat?
On,,Pognała wołki,,dawał przez kilka lat na każdej imprezie.Aż ludzie się śmiali.
Uważa ,że ta piosenka nadaje się na pogrzeb.Wcale tak nie uważam.Bardzo ładna piosenka.,,Gawęda,,nie jest zespołem pogrzebowym i ma to w swoim programie,więc dlaczego ja nie mam tego przedstawić.
Myślałam,że się rozpłaczę.Nie mogłam znieść tej jego ironii w słowach.Gdy wszedł z powrotem do pokoju,ja nie mówiłam nic do dzieci,bo czułam,że jeżeli powiem słowo,to się rozpłaczę.Dopiero po chwili dzieci zaczęły na niego gadać,chociaż trochę się hamowały,bo jego przybrana córka była z nami.Ja byłam gotowa zrezygnować nie tylko z tej piosenki,ale i z całego programu.Widocznie on mi w ,,delikatny,,sposób dawał do zrozumienia,żebym się nie brała do tego,czego nie potrafię.Dzieci mi dopiero wytłumaczyły,żebym się nie przejmowała jego gadaniem i zaczęliśmy próbę od nowa.
Ale powtórzyliśmy tylko prozę,piosenki i tańce odłożyliśmy na następną zbiórkę,bo nie chciałam się narażać na kolejne kpiny.Powtórzyliśmy to i zaczęliśmy się bawić.Trochę przy płytach,a potem w ,,mam chusteczkę haftowaną,,.I tu muszę się pochwalić sukcesem.Osiągnęłam to ,co do tej pory nie udało się nikomu.Chłopcy(nie wszyscy oczywiście) zgodzili sie podac chusteczkę dziewczynkom i jeszcze je pocałować!Dziewczyny zaraz mi powiedziały,że muszą o tym poinformować panią Ryńską.Nie powiem,że było cicho.Przy pocałunkach nie obyło się bez odpowiedniego dopingu,śmiechu.Gdybyśmy byli jeszcze dłużej może udało by mi się zachęcić do zabawy wszystkich chłopców,ale po pewnym czasie z pokoju znów wyszedł Gór...yński i nawet nie słyszałam dobrze ,co mówi,bo nagle coś mi się stało,jak tylko zaczął mówić.Jak gdybym ze strachu czy z czego przygłuchła.Coś mówił,że jak można tak krzyczeć.Jedna dziewczynka grała sobie na moim akordeonie.On mówi,jak można tak piszczeć i buczeć.Jeszcze coś mówił,ale nie pamiętam.Byłam zbyt oszołomiona.Gdy wszedł z powrotem do pokoju,nie wytrzymałam i rozpłakałam się.Zaczęłam się ubierać i powiedziałam,że idziemy do domu.Dzieci zaczęły mnie pocieszać,a gdy wychodziliśmy,on tez wyszedł z pokoju i zapytał mnie,czy próba się udała.Ja powiedziałam cicho,że nie.On nie dosłyszał,bo byłam odwrócona,nie chciałam,żeby widział czerwone oczy u mnie.Zapytał drugi raz,więc odburknęłam głośniej,że nie i  poszłam.Całą drogę dzieci mnie pocieszały,opowiadały o nim,że on kpi ,wyśmiewa się z każdego dziecka,przezywa ich.Jedna dziewczynka mówi,że umarła jej babcia.przyszła do szkoły po pogrzebie,a on się pyta ,czy ma kwitek po sprzedaniu babki.Każde z nich chciało mi coś opowiedzieć o nim.Nie wiedziałam,kogo słuchać.Było mi trochę przyjemnie,że jednak chociaż oni są po mojej stronie.Jaki to jest straszny człowiek Nikt go nie lubi.Jaki obłudny i zakłamany,.I do tego nauczyciel-człowiek ,który swoją  postawą i zachowaniem powinien dawać przykład.A on wstrętny hipokryta.Każdemu jego słowu towarzyszy ironiczny uśmieszek.Każde słowo jest przesiąknięte jadem.Nikt go nie lubi,teraz ,gdy go zrzucili z dyrektora szkoły na nauczyciela w-fu stał się jeszcze gorszy.Dziewczyny chciały biec do pani Ry...skiej ,powiedziec jej o tym.Nie pozwoliłam, ale one w końcu poszły.Pani Ry...ska powiedziała,że mamy miec dalej zbiórki w szkole i nie zwracać uwagi na pana G.To było wczoraj.A dzisiaj Ania przyszła ze szkoły i mówi,że pani R powiedziała,że nie rozumie dlaczego ja wczoraj płakałam.Przecież pan G nic mi nie powiedział, nie wygonił mnie,a przeszkadzaliśmy mu,bo on coś pisał w pokoju.
Więc wszyscy przeciwko mnie.Wiem,że nie mam szans wygrać z G.Nie powiedział mi -wynoście się,ale powiedział tak i tak się zachowywał,że głupi by zrozumiał.I dlaczego właśnie w tej chwili,gdy zaczęła się zbiórka.Ze też mi się zachciało udzielać się społecznie.Dziewczyny mówiły,ze on grzebał w papierach dyrektora.dyrektor wie o tym,ale nie chce kłótni,bo i tak atmosfera panuje taka,że tylko potrzeba iskierki,żeby wybuchła.Żadna z nauczycielek go nie lubi,A ja co mam robić,chyba za bardzo się przejęłam tym harcerstwem.Mogło się nic nie dziać,tak ,jak było do tamtej pory.
Może jemu o to chodziło,że ma konkurencję,bo gdy daliśmy występy na Rewolucję,to wszyscy orzekli,że mój program był dużo lepszy od jego.Może on chce mieć pretekst do zarzucania pani R ,ze nic nie robi w harcerstwie.bo przecież tylko dzięki mnie honor szkoły został uratowany.Gdybym nie miała przygotowanych kilku tańców,to nic by nie dali w czasie przeglądu zespołów harcerskich.I wtedy on miałby powód,żeby wygadywać pani R ,żeby się chwalił,że bez niego nic się nie dzieje.Bo teraz ja przygotowuję występy na święta i on jest zbędny.Kiedyś zarzucał pani Wo...tas,że nic się nie organizuje,że odkąd on przestał być dyrektorem nic się nie dzieje.A ja udowodniłam z moimi harcerzami,że bez niego można się obejść.
Może jemu o to chodzi.Ale gdybym chociaż miała poparcie pani R.Oni na pewno wszyscy obgadali tę sprawę w szkole,a G potrafi gadać,więc wszystko wyszło na mnie.Ja zostałam -być może -histeryczką czy czymś w tym rodzaju.
Więc dobrze.Jeśli wszyscy przeciwko mnie ,to ja zrobię tak.nie dam żadnego programu na akademię.oni do tej pory nic nie przygotowują,prawdopodobnie powiedzieli,że wystarczy to,co dadzą harcerze i zuchy.Nie,tak prosto się nie pozbędą kłopotu.Proszę bardzo,niech przygotują akademię.Ja się wycofuję.Zobaczymy,czy ludzie nie będą spać,gdy każda osoba,która wyjdzie będzie klepać beznadziejnie wykute zdanie,gdy znowu zaśpiewają ..Pognała wołki,,.Zobaczymy.A zbiórki będę robić na powietrzu.Teraz jest ciepło.Będziemy chodzić na wycieczki,będziemy się bawić na powietrzu,nie będę przygotowywać żadnych programów.Zobaczymy .co z tego wyjdzie
To ,co piszę brzmi mściwie.Ale w tej chwili tylko tego pragnę.Wiem,że za chwilę będę inaczej myślała i będę ich usprawiedliwiać przed sobą,ale teraz nie.Ale,niestety,jestem zbyt słaba,żeby trwać przy tym,co w tej chwili myślę i piszę.Wiem,że gdy się spotkam z jakąś nauczycielką i ona mi zacznie mówić o tym,udowadniać,ze nie miałam słuszności,to w końcu pójdę i przeproszę go ,albo jeszcze bardziej zrezygnuje z wszystkiego.Dlaczego ja nie potrafię wytrwać przy swoich poglądach i zasadach?Każdy może mi wmówić przy odpowiedniej argumentacji to,co chce.Dlatego lubię samotność.
Wyjaśnienie tego także nie pochodzi ode mnie,ale przejęłam od Norwida.czytałam kiedyś jakiś jego wiersz,w którym pisze,że lubi samotność,dlatego,ze wtedy jest sobą,trzyma się twardo swoich zasad,nikt mu nie przeszkodzi rozumieć po swojemu,nie stara się wmówić niesłuszności jego poglądów.Bo w towarzystwie człowiek nie jest sobą.Musi się dostosować do otaczających go osób.Bo-jeśli wejdziesz między wrony,musisz krakać jak i one.W towarzystwie musi się zgadzać z tym co myślą inni,chociaż sam myśli przeciwnie.Po przeczytaniu jego wiersza doszłam do wniosku,że ja także dlatego  lubię samotność.Bo do tej pory nie mogłam wytłumaczyć dlaczego.Acha ,lubię samotność dlatego,że nikt mi nie przeszkadza w rozmyślaniu i mogę sobie swobodnie pomarzyć.
No tak,zjechałam z tamtego tematu do całkiem innych spraw.Ja tak lubię.Nie wiadomo kiedy i gubię się.Prof zawsze mi mówi,że pisze nie na temat,chociaż zaczynam właściwie.A ja mam taki nawał myśli,że wydaje mi się ,że tam się toczy walka między nimi i ta która zwycięży,to opanowuje pozostałe,by ,po chwili,przegrana,odsunąć się na koniec.Ale ,jeżeli już tak zboczyłam z tematu,to dodam,że dużo radości sprawiła mi piątka z polskiego.Nie spodziewałam się.Dzisiaj zajrzałam do dziennika ,a tu-bdb.Trzy razy sprawdzałam,czy to moje nazwisko.Chciałabym jeszcze dużo napisać o profesorce,o moim stosunku do niej,i jej do mnie,o moim dzienniku,za który dostałam bdb,bo był prawdziwy,ale już mnie ręka boli.Może następnym razem,chociaż nie wiem,kiedy to nastąpi.Teraz mi przyszło na myśl,jakie te moje nastroje są zmienne.Dopiero,gdy zaczynałam pisać,byłam gotowa się otruć,a teraz daleko mi do tego.Jestem taka dziwna.byle co doprowadza mnie do wielkiej radości i szczęścia,byle co mnie doprowadza do takiej rozpaczy,której rezultatem może być samobójstwo.Na szczęście znam siebie,wiem,że gdybym się zabiła,to za chwilę bym żałowała.Głupstwa pisze.Jak można myśleć po śmierci,gdy wszystko jest martwe.Już nic nie będę pisała.Jestem taka zakatarzona,ale mamunia i tak się nie domyśli,że powinnam zostać w domu,żeby się bardziej nie przeziębić.Oni by mnie zostawili,gdybym miała 40 stopni gorączki.Ale ja ,niestety,tylko raz miałam taką gorączkę.Jestem uodporniona.