czwartek, 24 listopada 2016

27 grudnia 1977r

Wczoraj byłam na zabawie.Właściwie nie miałam ochoty na tańce.Miałam oglądać film.Ale ostatecznie zdecydowałam,że pójdę zobaczę co się tam dzieje i wrócę na film.
Dobrze ,że poszłam.Weszłam do środka,zaraz podbiegł do mnie Andrzej S i Stach N ,koledzy brata.Chcieli ,żebym z nimi tańczyła,ale mnie się nie chciało zdejmować płaszcza dla takich tancerzy.
Za chwilę podbiegł Stach G,złapał mnie za ręce i ucieszony,jakby milion wygrał,zaczął mówić,że nareszcie przyszłam,że czekał na mnie,żebym z nim zatańczyła.Powiedziałam mu ,że nie tańczę,że idę zaraz do domu.ale on mówi,że nic z tego i zaczął mi ściągać płaszcz.
Andrzej ze Stachem N coś tam gadali do niego,a mnie zapytali,gdy on poszedł z płaszczem,czy go odczepić ode mnie.Ja się tylko uśmiechnęłam,Stach nadszedł i zaczęliśmy tańczyć.A oni stali pod ścianą i gapili się na nas.Stach zapytał mnie ,czy to mój chłopak.Ja mówię,że nie, ale on nie chciał uwierzyć i musiałam go przekonywać.
Przetańczyliśmy kilka razy,ale potem nagle przyszło mi do głowy ,że może on tylko raz chciał ze mną zatańczyć i wstydzi się odejść.Dlatego ułatwiłam mu to.Powiedziałam,że muszę  iść do domu,bo jest ładny film o 8,30.A on za bardzo mnie nie wstrzymywał ,więc odeszłam ,włożyłam płaszcz i na chwilę stanęłam ubrana.Podeszli znów Andrzej S i Stach N.Potem Marek D i Andrzej Z.Nie chciałam tańczyć.Mówiłam,że idę do domu...ale stałam.Rozmawialiśmy.
Po pewnym czasie podbiegł do nas Bogdan S-mój dawny wielbiciel z podstawówki.Zresztą nie tylko mój,bo jemu podobały się tez inne.Ale tylko do mnie wysyłał wspaniałe liściki opiewające mą wątpliwą urodę i tylko o mnie opowiadał same dobre rzeczy i pisał wiersze ,nie kryjąc się z tym.
Ale kiedyś,gdy za bardzo za mną latał nie zwracałam na niego uwagi,chociaż ,gdy powiedział,że podoba mu się Danka ,to byłam trochę zazdrosna.Od tamtej chwili bardzo się zmienił.On tez uradowany,zaczął mnie błagać ,żebym zatańczyła z nim.No więc zdjęłam płaszcz i zaczęłam tańczyć.Po chwili przeszedł koło na Stach G i powiedział
-Mówiłaś,że idziesz do domu.
Zrobiło mi się trochę głupio.Nie wiedziałam,jak się zachować,ale tańczyłam dalej.Kilka razy St G ,gdy stał koło nas ,długo patrzył na mnie.Nie wiedziałam,gdzie schować wzrok i nie słyszałam, co Bogdan mówi do mnie.A przecież ja chciałam dobrze.Stach nie tańczył z nikim,tylko stał sam,albo z chłopakami rozmawiał.
A Bogdan mi ciągle gadał,że mu się podobam,że jestem piękna,że napisze do mnie,ciągle chciał mnie całować.Mówił,że od dawna się kocha we mnie,że wszystko dla mnie zrobi.Ja się tylko śmiałam.O wpół do dwunastej powiedziałam,że idę do domu, ale z bratem.On się uparł,ze mnie odprowadzi.Był tak uprzejmy,że podał mi i nałożył płaszcz,a potem,gdy mieliśmy wychodzić,powiedziałam,mu ,żeby poczekał,a ja pójdę przeprosić takiego chłopaka.
Znalazłam Stacha.Zapytałam,czy się gniewa na mnie,bo się tak dziwnie zachowywał.On mnie złapał za ręce i powiedział ,że nie,ale dlaczego go tak zrobiłam.Wytłumaczyłam mu to.Powiedziałam,gdy zapytał,czy mogę się  nim bawić teraz ,ze idę już do domu.
-Z kim -zapytał.
-Z nim-odpowiedziałam
I właściwie nie wiem ,jak do tego doszło,że zostałam.Wiem tylko,że to dziwnie wyglądało,gdy wszyscy tańczyli, a myśmy stali w środku trzymając się za ręce i rozmawiając.On jest całkiem inny od Bogdana i Jurka W.Jurek,gdy chciał ze mną tańczyć ,to sam poszedł porozmawiać z chłopakami, z którymi bawiłam się prawie połowę zabawy(to było kiedyś).A Stach nie.
Gdy go zapytałam,co powiedzieć Bogdanowi teraz,gdy już mieliśmy iść do domu, a tu nagle zostaję z innym chłopakiem.A on po prostu odpowiedział,ze mogę powiedzieć,co chcę.
Bezczelny!Ale poszłam do Bogdana,który uśmiechnął się na mój widok i powiedział-Nareszcie.A jego kolega powiedział-Już się nie mógł na ciebie doczekać.
Rzeczywiście,trochę długo mnie nie było.Ale wtedy uśmiechnęłam się ładnie do Bogdana i powiedziałam,że muszę jeszcze zostać pół godziny i bawić się ze Stachem.On tylko zapytał,czy będzie mnie mógł odprowadzić.Powiedziałam,że tak.Pomógł mi zdjąć płaszcz i poszłam,
Dlaczego on jest taki uległy.Na wszystko się zgadza,można z nim robić ,co się chce.Wyrzucił 3 papierosy,gdy powiedziałam,żeby nie palił.Taki fajny dzidziuś z niego,będzie dobry mąż,na wszystko pozwoli żonie.Ale to będzie w przyszłości.
Ja tymczasem poszłam do Stacha,który mnie wypatrywał w tłumie.
Zaczęliśmy tańczyć,Zapytał,co mu powiedziałam,czy to mój chłopak,dlaczego zostałam itd.Peszyłam się trochę,bo co chwila przypatrywał mi się.Powiedziałam,że za pół godziny idę do domu,ale on mówi,że -nie . Będziemy do końca.Denerwowało mnie trochę to jego rządzenie.Ale byliśmy tylko do pierwszej.bo ktoś kogoś pobił,przyjechała milicja i zabawa skończyła się.Powiedziałam,że idę do domu z bratem ale on mówi,że nie,że on mnie odprowadzi.
To moja wina,że pozwalałam mu tak się rządzić,przecież on mi nie dał możliwości wyboru.Gdy tańczyliśmy,właściwie przetańczyliśmy tylko jeden kawałek,podszedł do nas Jurek W i zapytał,czy mogę z nim zatańczyć.odpowiedziałam,żeby zapytał Stacha,ale kochany Stasio odpowiedział,że nie,ale jak Jurek nalegał,to powiedział,że jak chcę, to mogę do  niego iść.Ja wiedziałam,że Jurkowi zależy na mnie ,a jego nie byłam pewna ,bo tak dziwnie się zachowywał,więc powiedziałam,że nie chcę.Jurek odszedł.
Boże,jak ja się czułam wtedy.Ale co miałam zrobić.
Marek G gratulował mu mnie ,więc chyba był zadowolony
.Odprowadził mnie kawałek,postaliśmy.porozmawialiśmy.Mówił,że wie ,gdzie mieszkam,bo był u Jurka J,który mieszka niedaleko nas.Jurek mu pokazał mój dom.Miał przyjść do mnie przed zabawą.Całe szczęście,że nie przyszedł.
Zadawał mi głupie pytania,np,czy to mi będzie szkodzić,jak on będzie pił alkohol,albo czy on jest mój ( w tym wypadku chodziło mu zdjęcie ,na którym jesteśmy obydwoje,Ja go mam dzięki jego siostrze Mariolce,którą przekupiłam i mu ukradła.To zdjęcie jest robione przypadkowo.Myśmy z Joaśką i Tośka robiły sobie zdjęcia i poszłyśmy na boisko,a on tam grał z chłopakami w piłkę rozebrany do spodenek.
I tak ubrany zrobił sobie zdjęcie ze mną.
Ja w płaszczu, a on w spodenkach.Potem Aśka mu dała to zdjęcie bez mojej wiedzy)
Staliśmy dłuższy czas.Czekałam tylko,aż on mi się zapyta,czy może mnie pocałować,bo Jurek i Leszek pytali mnie o to na końcu.A on nie zapytał.Co on właściwie chce ode mnie?Czy ja mu się podobam czy nie.Denerwuje mnie ta niepewność.Ale to dobrze,bo mogę sobie pomarzyć o nim.Ciągle mi się pyta czy mam chłopaka.A okazuje się,że Stach M-jego kolega , który mnie tylko raz odprowadził i z którym tańczyłam kilka razy chwalił się  na zabawie ,że ze mną chodził.
I wszystkie chłopaki z Z są przekonani,że ja z nim chodziłam.Bogdanowi też tłumaczyłam,że nie chodziłam z tamtym.
Jaka ja byłam kiedyś w Stachu G zakochana.
A zobaczyłam go przypadkowo.Jeszcze przyjażniłam się z Joaśką.
Szukałyśmy na przystanku ładnych chłopaków.On mi się wtedy podobał.Wtedy go zauważyłam pierwszy raz.I zaczęłam się w nim kochać.Zbliżyło na trochę to zdjęcie no i wreszcie ta zabawa.Marzyłam o dotyku jego rąk o nim,no i wszytko się spełniło.Trzymał moje ręce przez cały czas w swoich.
Jestem szczęśliwa.Musi mu zależeć na mnie.Wydawało mi się,że to takie dziecko.
Ale teraz wiem,że on nie jest taki głupi.Potrafi myśleć.Wspaniały.

czwartek, 17 listopada 2016

3 listopad 1977r

Boże,czemu taki człowiek żyje na tym świecie?
Ja już nie mogę wytrzymać! Cała się trzęsę z nerwów.
Co tylko przyszłam ze szkoły ,on mi każe lecieć za chlebem.Do sklepu jest chyba ponad kilometr w jedną stronę.Mówię,że mam się dużo uczyć na jutro.
-Co mnie to obchodzi,trzeba było się wczoraj uczyć, a nie czekać.
On uważa moją pracę w drużynie za czekanie.Nic go nie obchodzi moja nauka,byle tylko jego potrzeby były zaspokojone..Boże ,czemu go nie zabierzesz z tego świata.Dziadzia odszedł ,a on żyje.Wszystkich nas wyprowadza z równowagi.Jak ja się będę uczyć na jutro w takim stanie.
Już dostałam jedną dwóję z geografii,to o niego się nie przygotowałam,bo przyszedł pijany i zaczął swoje.Poszłam prawie nieprzygotowana na lekcje i klasówkę.No i już na pierwszej lekcji dostałam 2.
Czemu ja się wogóle urodziłam.Tak mi żle.
Gdyby umarł nawet bym jednej łezki nie upuściła.Jak ja go nienawidzę.
Jak innym jest dobrze.Nie zapomnę widoku Anki z P,z którą byłam na obozie w Leszczynach.
Jak ona tęskniła za rodzicami.A jak przyjechali,jakże się odnosili uczuciowo do siebie.
.Jacy oni szczęśliwi.A Ewka,która mówi,że bardzo kocha ojca,że może z nim na wszystkie tematy porozmawiać.Widziałam,jak grała z ojcem i bratem w piłkę.Nie mogłam uwierzyć,że ojca można tak kochać,że może on być tak dobrym.
Szczęśliwa jestem,że prowadzę drużynę ,a on mi tego zabrania.
Przygotowaliśmy występy na 60 rocznicę Rewolucji,robimy inne rzeczy i wtedy zapominam o wszystkim.
Czuję się szczęśliwa,gdy oni zwracają się do mnie -druhno,gdy mnie pytają o różne rzeczy.Czuję się wtedy ,jakbym była nauczycielka,dorosłą.Jest mi dobrze z nimi i wiem,że oni też mnie lubią.
A on to uważa za ,,ciekanie,,.Ja mu się kiedyś odwdzięczę.
Kupił swojskiej kiełbasy,to trochę nam dał,a resztę schował.Gdy siostra go prosiła,żeby jej troszkę jej dał,to powiedział,że już nie ma ,a sam zajadał.Brał z domu kromkę chleba i wychodził do komory,brał kiełbasę i po kryjomu zajadał.Mamunia potem znalazła tę kiełbasę w komorze.
I czy to jest ojciec?Czy ojciec chowa lepsze rzeczy dla siebie ,a swoim dzieciom odmawia?Jak ja go nienawidzę!
Szłam ze szkoły,taką miałam chęć do nauki ,a teraz nie wiem,czy się zmuszę.