środa, 29 maja 2013

2 maja 1976 r

Wczoraj poznałam lepiej Andrzeja ,chłopca Tośki.
Wcześniej widziałam go tylko parę razy ,tak przelotnie. Raz,gdy szłam z Maryśką przez miasto podszedł do mnie i zapytał,co tam było  u mnie .Chodziło mu o to ,co robiła Tośka,czy czasami nie zakochała się w kimś.
On nie ma rodziców.Jego matka umarła,gdy był mały ,a ojciec ożenił się drugi raz.Potem umarł i A został z macochą.
Jest w tym samym wieku,co ja.
J pewnego dnia zapoznała go z T.(A to kolega J ze szkoły). Wcześniej jeszcze mówiła mu,że Tośka,to taka dziewczyna,która się nie da poderwać.Wtedy on poprosił J,żeby go zapoznała z T.
Po pewnym czasie wyznał Joaśce,że zakochał się w Tośce.Okazało się,że Tośka w nim.
T mieszka u ciotki,która nie ma własnych dzieci i przyjęła ją na wychowanie.T ma chyba sześcioro rodzeństwa.
A przychodzi często do niej do domu. Gdy T jest u matki ,on tez tam idzie.Małe siostry T mówią do niego ,,wujku,, O tym wszystkim opowiadała mi J.

Po pochodzie pierwszomajowym poszłyśmy do J,przebrałyśmy się i poszłyśmy  na stadion na występy. 
W drodze spotkałyśmy Andrzeja.Mówił,że czekał na Tośkę,ale nie wyszła.Poszliśmy razem na stadion.Potem mówiłam,co chwilę do A,żeby poszedł po T.
Może tak bardzo nie chciałam,żeby poszedł po nią,ale tak jakoś mówiłam,,sama nie wiem ,dlaczego. W końcu poszedł po nią.
Po pewnym czasie poczułam czyjeś ręce obejmujące mnie od tyłu.Odwróciłam się.To był on.Nie zauważyłam Tośki,a ona stała obok Joaśki.Umówiliśmy się do kina na 17,30.Odeszłyśmy z J ,żeby im nie przeszkadzać.
Poszłyśmy do J,słuchałyśmy płyt,pochodziłyśmy po mieście i poszłyśmy do kina.
Musiałyśmy poczekać,bo było jeszcze zamknięte.Mój brat z Jarkiem też byli ,bo z nimi też się umówiliśmy.
Potem kupiliśmy bilety.
J z Aską tak manipulowali biletami,żeby być obok siebie.Potem przyszła T z A. Zapytali,które mamy numery.Wzięli numery za Jarkiem.
Jeszcze było trochę czasu do rozpoczęcia,więc rozmawialiśmy.Ja się martwiłam,że ostatni autobus może nas nie zabrać.J powiedziała,że mogę u nie spać,a chłopaki pojadą na jej rowerze.Adrzej powiedział,że on mnie odwiezie do domu.
Gdy już usiedliśmy,on co pewien czas wychylał się i patrzył na mnie.Byłam wesoła,śmiałam się z byle czego,ale potem nagle odechciało mi się śmiać.Andrzej widząc mnie smutną,zapytał,czy jestem na pogrzebie.
,,Wyobraż sobie,że jestem,,-odpowiedziałam mu.
Uśmiechnął się-,,Ja też,,
Potem już siedziałam smutna ,chciałam,żeby mówił do mnie,żeby zwracał na mnie uwagę.Udało mi się to.
Wyszliśmy z kina i poszliśmy na przystanek.W drodze J zażartowała,że chyba odbiję Andrzeja Tośce.Pewnie i ona zauważyła jego spojrzenia i to ciągłe zwracanie się do mnie.
Zaśmiałam się i powiedziałam-No wiesz ,co!?
Chociaż sprawiło mi to przyjemność

Jeżeli J też to zauważyła,to chyba nie tylko moja wyobrażnia i myśli to sprawiły.
Na przystanku też ciągle patrzył na mnie i tam ,gdzie ja szłam on też szedł.
Dwa razy zostawił Tośkę samą.Bałam się trochę,co ona sobie pomyśli,że będzie jej przykro.
Ale J też była ze mną.
Potem A poszedł gdzieś.Byłam ciekawa,ale nie zapytałam T,bo by zaraz zwróciła uwagę.
Mówił,gdzie idzie,ale ja jakoś nie dosłyszałam.
Wyszliśmy na podwórko z przystanku.
Było mi zimno,więc nie zostałam na dworze,tylko stałam oparta o kant drzwi,tak,że gdy ktoś wchodził,musiałam się usuwać.Reszta stała na dworze i rozmawiali.
Ja stałam oparta .Trochę dlatego,że mi było zimno, a trochę dlatego,żeby A jak będzie wracał drugimi drzwiami najpierw podszedł do mnie i coś powiedział.Czekałam myśląc,że może się coś zdarzy małego ale miłego.
Długo czekałam.
W pewnej chwili odwróciłam się ,bo ktoś powiedział ,,przepraszam,,i odeszłam od drzwi.Wtedy zauważyłam jego.Stał naprzeciwko mnie,trochę dalej przy ławce.
Nawet nie pamiętam,czy się uśmiechnął do mnie ,taka byłam zaskoczona.Nie słyszałam,kiedy przyszedł.I dlaczego nie przeszedł przez drzwi do Tośki.I dlaczego nic nie powiedział,gdy przyszedł.
Do tej pory zawsze ,gdy tylko stał koło mnie,zawsze rozmawiał.On widział,że go zauważyłam,wtedy zbliżył się.Oparł się o drugie drzwi naprzeciwko mnie i spytał,czy się martwię.Odpowiedziałam,że tak.Spytał,czy pierwszy raz mi się zdarza póżno wracać.Powiedziałam,że tak.
Potem ni stąd ni zowąd powiedział do Tosi-Tosiu,przypuśćmy,że nie widzę.
Chyba tylko tak powiedział,bo T nie rozmawiała z chłopakami.Stała obok J.
-Przypuśćmy,że ja nie widzę-odpowiedziała mu z uśmiechem.
Potem coś jeszcze mówił do mnie Patrzyłam mu w oczy,on na mnie,ale nie wytrzymałam tak długo i odwróciłam wzrok.On też.Spytał mnie jeszcze ,czy naprawdę  mogą przyjechać do mnie.
Odpowiedział,że tak.Nie wiem,jak on zareaguje,gdy zobaczy,że mieszkam w starym domu.
Chociaż on jest mądry,nie pije ,nie pali,nie lubi,jak dziewczyny to robią.Czyż nie jest wzorem?Tosia ma szczęście.
Potem spytał T,czy idzie już do domu.Odpowiedziała,ze jeszcze poczeka,aż my odjedziemy.
Powiedział,że on pójdzie po kurtkę,żeby czekała na niego na przystanku.
Potem  zwrócił się do mnie i powiedział
-No to ja już pójdę,do zobaczenia w poniedziałek-
poczułam jego rękę lekko dotykającą  moją w przedramieniu.
Już się nie odwróciłam,nie patrzyłam,jak wyszedł,tylko powiedziałam,,cześć ,,tak zwyczajnie.
Wkrótce nadjechał autobus i pojechaliśmy.

Czyżbym się w nim  zakochała?
On nie jest ładny,ale jest taki mądry i mi imponuje.
Będę go kochać w ukryciu.Nikt się o tym nie dowie.Przecież nie będę ,nie mogę Tosi zabierać chłopaka,którego kocha.
W i E widzieli mnie,jak byłam razem z nimi na stadionie i na ulicy.Wcześniej dowiedziałam się od A,że chodzi razem z nimi do szkoły. A spytał mnie.gdy spotkaliśmy W ,czy chodził razem ze mną  do szkoły.Powiedziałam,że tak.W coś tam niezrozumiale mamrotał.

1 Maja!-taki pogodny dzień.
Jutro poniedziałek.
Ciekawe,czy spotkam Andrzeja.
Czuję,że teraz będę jeżdzić codzienie do szkoły tylko po to,żeby spotkać A i móc z nim  porozmawiać,chociaż on tak niezrozumiale mówi,tak szybko


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz