czwartek, 20 czerwca 2013

31 maja 1976r

W niedzielę byłam u Aśki.
Miałam nie jechać ,ale w ostatniej chwili się zdecydowałam.
Okazało się ,że Aska z Andrzejem czekali na mnie od godz 10,a ja przyjechałam przed drugą..
A więc 4 godz.
Andrzej dowiedział się od Aśki ,że ja przyjeżdżam w sobotę i wyszedł podemnie.
Już nie chodzi z Tośką. Wszystko było tak.
Andrzej wcześniej chodził z D,cioteczną siostrą T,a potem z T. Pewnego dnia powiedział Tośce ,ze nie może już z nią chodzić,bo nie może zapomnieć o D.Chodząc z T usiłował zapomnieć o D,ale mu się to nie udało,więc muszą skończyć.Tosia zgodziła się,a A miał jej załatwić ED,żeby z nią chodził,a ona miała się zapytać D,czy chce chodzić z A.
D zgodziła się,ale A już podobno wybił sobie ją z głowy.
Tak mi wtedy powiedziała Aśka.
Potem T miała zapytać Jolki  z Z,czy chce chodzić z A. 
Mówiła,że jemu chodzi o to,że ma tam grób rodziców,i chciał tam mieć kogoś znajomego i bliskiego.Ale J już miała chłopaka.
Aśka mi mówiła,że A jej powiedział,bo on jest jej bliskim kolegą ,razem chodzili do podstawówki,że on sobie życie odbierze. 
Ja się przestraszyłam i trochę namawiałam J,żeby z nim chodziła.,chociaż nie chciałam tego,bo pragnęłam,żeby A chodził ze mną. J powiedziała,że chodziłaby z A ,ale chodzi jej o tego chłopaka,z którym teraz jest.
Póżnie Aska powiedziała mi ,że Andrzeja już Jolka nie obchodzi.
Wszystko to wiem od Aśki.
W niedzielę powiedziała mi,że jak czekała z A na mnie to on powiedział ,że zapyta mnie,czy chcę z nim chodzić.Mówił,że ja mu się od dawna podobam,ale chodzi mu o Tosię i nic mi nie mówił.
Potem zerwał z T ,próbował z D, z J,chcąc ją przyzwyczaić do ich rozstania.Ale celem tych jego poczynań było to,żeby ze mną chodzić,bo ja mu się bardzo podobam.
,,Zakochać się we mnie i umrzeć,,-tak powiedział do Aśki,a gdy ona mi to powiedziała przy nim to przytaknął.
Potem poszłiśmy do Aśki ,a pózniej spotkaliśmy się przy cukierni.Aśka poszła po lody do kolejki, a my rozmawialiśmy.A wziął moją rękę w swoją ,zdjął mi odpustowy  pierścionek,mówiąc ,że przymierzy.Gdy pierścionek był w jego rękach,powiedział,że będzie jego.
Nie zgodziłam się.Powiedziałam,żeby mi oddał.,,Boisz się?,,
,,Nie nie boję się,,-odpowiedziałam.Przymierzył na swój palec,ale był za mały i wszedł tylko do połowy palca.I oddał mi po chwili.
Gdyby to inny chłopak wziął to na pewno by mi nie oddał,ale on oddał.On jest taki mądry i kulturalny.
Jolka szła po drugiej stronie ulicy z rodzicami i widziała,jakżeśmy tak we dwoje stali i rozmawiali.
A powiedział mi ,że T już go nie obchodzi,że oni się nie nadawali dla siebie,że ona taka jakaś za poważna i dziwna.
A  T go kocha.Ona nieraz tak coś powie,ze można się domyślić,że jest w nim zakochana.I nadal by chodzili,gdyby nie ja.'
Tak to jakoś głupio się zaczęło.Tak dziwnie się poznaliśmy.Czuję się winna wobec T,ale jeżeli jemu  na niej nie zależy,to co ja mam zrobić.
Aska powiedziała,że jeżeli ja bym się z nim nie zgodziła chodzić,to on by sobie może coś zrobił,bo on jest sam na świecie,rodzice nie żyją.I jest zakochany we mnie.Może tak jest.
Myślę co mu odpowiedzieć,gdy mi się zapyta,czy chcę z nim chodzić.
Dzisiaj się nie widzieliśmy ,a w niedzielę nie było takiej okazji.Jak mi się sam zapyta to chyba się zgodzę,ale jeżeli przez kogoś to na pewno  nie.Nie wiem,czy się zgodzić czy nie.To jest jakieś takie dziwne uczucie.Teraz zrozumiałam,że go nie kocham.
Gdy A chodził z T, to uważałam,że go kocham i chciałam z nim chodzić,ale teraz już nie jestem pewna.Żal mi go trochę,a może on za chwilę tak skończy ze mną,jak i z T?.Ale przecież mnie to nie obchodzi,bo ja go nie kocham,i jak zerwie ze mną,to mi się nic nie stanie.Zgodzę się bo chociaż będę miała swojego chłopca,a przecież go trochę lubię.On nie pali ,nie pije ,przy mnie musi być bardzo kulturalny,tak,żebym się wstydziła swojego chłopca
.Poresztą nie będę pisać na przyszłość,zobaczymy jak się potoczą wypadki.

W sobotę byłam na zabawie.
Wrażeń moc.Waldek tańczył z Bożeną przy mnie ,byliśmy razem w kółku,chodziliśmy razem.co prawda nie poprosił mnie do tańca,tylko Bożenę,chociaż byliśmy razem ale ciągle patrzył na mnie i do mnie mówił.
Ale dlaczego mnie nie poprosił?
Jak to jest?
Czego się na mnie ciągle gapi,jak nie zamiaru ze mną tańczyć?
Ja tańczyłam z WłS, apotem przyczepił się St W.On mieszka koło nas.
Trochę podpity,coś mi bez przerwy mówił,że mnie zna od kołyski,że szybko wyrosłam,że jestem ładna,że może się we mnie zakochać.Chciał mnie odprowadzić do domu,ale ja powiedziałam,że idę do ciotki,bo u nas w domu nie ma nikogo.Uciekłam od niego.Wybiegłam na dwór,schowałam się za Waldka i pod jego osłoną weszłam potem na salę,gdy SłW wyszedł z mną na podwórko.Potem znalazł mnie i znów nie chciał odejść,tylko tańczyć ze mną.Bożena nie chciała mnie puścić,bo prosiłam ją,aby mnie nie odchodziła.
O trochę by się pobili.Bożena mnie ciągnęła w jedną stronę ,a on w drugą.Wyszliśmy na podwórko.Ja kłamię,jak mogę,że muszę być z Bożeną,bo ona jest moją koleżanką i jej rodzice prosili mnie,żebym jej nie opuszczała.Ale nic nie pomogło.
A Waldek i Adam patrzyli na tę scenę z boku.W końcu musiałam z nim zatańczyć jeszcze kilka kawałków.Waldek nie tańczył ,tylko siedzieli z A przy drzwiach i patrzyli ,jak ja tańczę ,a on coś gada o gada.Potem się wyzwoliłam od niego,wyszłam na podwórko,zamierzając iść do domu,ale Waldek.Władek i Bożena prosili mnie,żebym jeszcze nie szła i wróciłam .Tańczyłam dalej.On mnie zobaczył,,stanął pod ścianą i patrzył.A ja na złośc rozbijałam się po całej sali,śmiałam się.Byłam do końca.To Waldek tak mnie zatrzymywał po każdym kawałku,chociaż do tańca mnie nie poprosił.
Gdy wyszłam,znów St spotkałam
.Jeszcze wcześniej Adam spytał,czy może mnie odprowadzić.Odpowiedziałam,że nie.Co prawda to tańczyłam z nim dwie poprzednie zabawy,ale to nie znaczy,że muszę się zgodzić na odprowadzanie mnie.Waldek chyba słyszał propozycję Adama ,bo przechodził obok.
Po zakończeniu St zapytał mnie,czy może mnie odprowadzić,ale powiedziałam,że nie ,bo idę do ciotki.
Obserwował,w którą stronę pójdę.Powiedziałam,mu,że pójdę w przeciwną stronę,niż do domu.Dlatego też wróciłam się pod Dom Kultury,że to niby szukam kogoś.Potem w ciemnościach przemknęłam  obok,tak ,że do domu poszłam sama.Waldek i Wł szli przede mną śpiewając,,Mariankę,,Minęłam ich szybko i poszłam.Potem obejrzałam się,zobaczyłam ich,jak stali na szosie,jakby czekając na kogoś.

Ze St umówiłam się gdzieś i o którejś godzinie,podałam mu adres Aski,mówiąc ,że ja teraz tam mieszkam i stamtąd chodzę do szkoły.Dlatego jakoś się uwolniłam'.
On ma 18 czy 19 lat, a może i więcej.
Też nie miał się do kogo przyczepić.Mówiłam mu ,że mam chłopaka,-myśląc o A .Spytał,czy tylko jednego,Czy może być moim przyjacielem,albo dobrym kolegą.

Już mi się nie chce pisać,ręka mnie boli.Jeszcze się muszę historii nauczyć.

Z Aską postanowiłyśmy w wakacje odszukać rodziny zmarłych żołnierzy,których groby znajdują się w P.
Zobaczymy,jak się to uda.

3 maja 1976 r

J mi dzisiaj powiedziała,że Andrzej  w sobotę powiedział,ze jestem fajna i podobam mu się.
Powiedział to przy Tosi.