poniedziałek, 25 lutego 2013

26 września 1975

Dzisiaj była u mnie mamunia z moją siostrą, bo dziś jest niedziela.

Coraz bardziej mi się przykrzy.
Ja jestem taka jakaś inna niż te dziewczyny.
Jest mi tak żle. Nie znalazłam sobie tutaj żadnej przyjaciółki,ani nawet dobrej koleżanki.
Dlaczego ja mam taki głupi charakter?
Wszystkie się śmieją,mają z czego,a ja nie mam zbyt często powodu do śmiechu,a nawet jak mam powód,to jakoś nie chce mi się śmiać.
Nie mogę pisać,bo dziewczyny są w pokoju,a chciałabym tak dużo napisać.

Teraz narazie jestem sama ,bo gdzieś powychodziły.
Chciałam napisać coś o niedzieli (20 IX)
Pojechałam do domu,kierownik internatu nie chciał zwalniać,był zły,mnie zwolnił tatuń,bo akuratnie przyjechał po mnie.
Było otwarcie szkoły w K.
Tatuń i mamunia byli na balu.Jednak ,jak zwykle mamunia nic nie użyła dobrego,bo tatuń się opił. Nie tańczył z nią.
Bardzo mi było żal mamuni.
Ona taka dobra dla mnie,chce,żebym miała ,jak najlepiej,a tatuń zawsze mówi na nią,,głupia,,,,ty nic nie rozumiesz,,.
Ja nie mogę słuchać,jak on tak mówi,nie wiem,co bym mu zrobiła,gdybym mogła.
Na zabawie mamunia była ze mną.
Czekała na mnie ,bo ja sama bym się bała iść do domu.

Potańczyłam sobie do 11 w nocy.
Ale nie byłam zadowolona ,bo WS nie tańczył ze mną.
ED tańczył tylko raz.Nie umiemy ze sobą tańczyć. 
Jakoś nam nie wychodzi. Dlaczego? Ja go chyba kocham.
Ciągle o nim myślę.A w wakacje zdawało mi się,że on też mnie lubi.
Pewnego dnia szłam do tatunia do skupu,bo tam wypisywałam kwity.
Gdy podchodziłam pod most,usłyszałam,jak ktoś mnie woła.
Odwróciłam się i zobaczyłam WS i ED na jednym rowerze.
Ale ja nie stanęłam,uśmiechnęłam się tylko i szłam powoli dalej.
Serce mi mocniej zabiło.
Oni przejechali przez kałużę ( bo było błoto)na moją stronę. 
Podjechali do mnie,ja nie miałam w którą stronę iść,bo rower zastawił mi drogę.
WS objął mnie za szyję,przyciągnął,nie wiem ,jak on to zrobił,bo przecież i rower trzymał i ED  miał na rowerze.
Próbowałam się wyrwać. On powiedział ,,ale się wyperfumowałaś,,i puścił mnie.
Potem szłam kawałek obok nich i rozmawialiśmy.
Jak on ślicznie patrzył!
Potem pojechali szybciej.
Było jeszcze kilk takich przypadków,byliśmy tylko we dwoje  na skupie ,bo tatuń spał za tym budynkiem.
Padał deszcz,byłam trochę speszona,ale nie byliśmy  razem długo,bo tatuń przyszedł.
Jego ojciec też mnie bardzo lubi. 
Pił wódkę z tatuniem za mnie i za WS. Mowił,że WS skończy szkołę rolniczą i przecież nie musi zostać na roli ,może jeszcze dalej iść do szkoły,tak,jak ja , a potem ożeni się ze mną.
To jest przecież takie głupie.
Mam dopiero 15 lat, a on już mówi o ślubie.
Ale to mnie cieszy.
Gdy raz szłam do sklepu ,ojciec WS stał z tatuniem pod sklepem.chociaż jeszcze byłam daleko ,to on już się patrzył.
Patrzył się i patrzył,aż doszłam do nich.Nie mogłam iść,bo tak mi się przyglądał.
Na skupie też.
Nie mogłam pisać kwitów.
Na ostatniej zabawie ,pod koniec już poszłam do tatunia do klasy,gdzie sprzedawał bilety.Było tam dużo ludzi ,między innymi cała rodzinka WS.Ojciec,matka,córki z mężami,wszyscy siedzieli na ławkach.
Ja podeszłam do tatunia i spytałam,czy idzie do domu,bo my z mamunią już idziemy.
Tatuń powiedział,że nie idzie,bo musi być do końca,rozliczyć się z biletów.
Jeszcze coś mówił, a ojciec WS stał z jakimiś chłopami i rozmawiał.
W pewnej chwili podszedł do mnie i do tatunia,złapał mnie za rękę i poprowadził do swojej rodziny.
Zaczął mnie przedstawiać,jako przyszłą synową,jak żonę WS.Mówił,że będzie miał ładną synową i jeszcze coś tam mówił.
Zapytał tatunia,czy zgoda.
A tatuń ,już podpity,mówi,że gorzej ze sprawami finansowymi.A pan Sz mówi,że to nie ważne.
Nie wiem dlaczego,ale bardzo się z tego cieszę.
Bo kocham WS.Żeby tylko on mnie kochał.
Mamunia była na balu w szkole.Siedziała obok rodziców ED.
Oni tez pili za mnie jako za przyszłą synową.
Rodzice mnie lubią i chcą,nie wiadomo jak się odnoszą do tego moi przyszli ,,mężowie,,
Coraz bardziej tęsknię za W.
Chciałabym widzieć go codziennie.Gdybym była inna ,może już dawno bym z nim chodziła,ale ten mój charakter...
Ja jakoś nie okazuję,nie chcę okazywać,po prostu się wstydzę, okazywać,że na kimś mi zależy.
Gdy on mówi coś do mnie ,to ja niekiedy tak odpowiem,że mu się odechciewa odzywać do mnie. Kocham ,a okazuję niechęć.
Może gdybym mu dała poznać,że mi na nim zależy,to byłoby inaczej.
Może ja go onieśmielam.
Na zabawie tańczyłam z takim chłopcem.Jemu na mnie zależy.Mówił do mnie ,,kotku,,.
Byłam zła ,wściekła.Ale nie okazywałam tego

Gdy była przerwa i muzykanci poszli zjeść,pani W mnie zawołała,objęła mnie z zapytała,jak tam w szkole.
Powiedziałam,że dobrze,że z j.polskiego mam -5 ( a nie miałam nic,chociaż teraz mam już 4).Pani bardzo się ucieszyła,mówiła ,,moja polonistka,prawda ,że pójdziesz na polonistykę?,,
Ja mówiłam,że nie wiem,,bo naprawdę nie wiem,czy potrafię się wyuczyć na coś lepszego,czy jestem taka zdolna.
Wydaje mi się,że żle zrobiłam idąc do ogólniaka,ja siebie nie znam,nie dam sobie chyba rady,nie potrafię wytrwać.
Tylko,że wszyscy wierzą we mnie (szczególnie pani W i mamunia i babcia też),w moje zdolności,tylko dlatego tak się staram,oni mnie podtrzymują,nie chcę im sprawić zawodu.
Ale nie wiem,czy ja potrafię wytrwać,czy ja dam radę,nie wierzę we własne siły.
Narazie mi idzie dobrze,mam 4 i 3,tylko z Wf-u 2,chociaż niesprawiedliwie.Prof.pytał nas we trzy.Tamte dziewczyny nic nie umiały,tylko ja odpowiadałam.
Ale pod koniec nie  odpowiedziałam na jedno pytanie.Wszystkim postawił po dwói.Czy to sprawiedliwe?
W ogóle tutaj bardzo niesprawiedliwie stawiają oceny.Miejscowym (miastowym)dziewczynom stawiają lepsze oceny,a do nas już inaczej się odnoszą.Ja nie mogę wytrzymać,jak to widzę.Płakać mi się chce ,nie wiem,co bym zrobiła takiemu profesorowi.
Np na wychowaniu muzycznym.
Prof .zapytał dziewczynę z miasta,nie wiedziała.Zapytał,kto wie.
Ja podniosłam palec (lubię muzykę i lubię się uczyć,uczyłam się na akordeonie grać w podstawówce).
Tylko ja z całej klasy. Odpowiedziałam dobrze. Nie dostałam nic.
Potem znów zapytał drugą dziewczynę,nie wiedziała nic.Zapytał kto wie.
I znów wiedziałam tylko ja i taka dziewczyna z miasta.
Zapytał ją. Odpowiedziała i postawił jej 5.
A dlaczego mnie nie postawił,gdy ja odpowiadałam?
Wiem,że moja odpowiedż była trudniejsza i tylko ja wiedziałam.
A jednak stopnia nie dostałam.
Ale tu nie chodzi tylko o mnie.
Inne dziewczyny ze wsi są też pokrzywdzone.
Dlaczego wszyscy są tacy niesprawiedliwi?


3 września 1975

Nie pisałam prawie całe wakacje.Teraz już jestem w internacie w P.
Wczoraj uczyliśmy się pierwszy dzień. Jestem tzn byłam przydzielona do klasy pierwszej d czyli ogólnej. Sama z pokoiku. 
Jednak dzisiaj przeniosłam się do klasy Ib czyli humanistycznej.
I właśnie czekam aż się zbliży 13.35 bo o tej godzinie mamy rozpocząć lekcje.
Czekam na Dankę M,bo ona też chodzi do tej klasy, tylko dojeżdża.
Bardzo się boję matmy,fizyki,chemii i geografii.
Właściwie to nie geografii,tylko profesora od geografii-profesora W.
Wczoraj mieliśmy z nim pierwszą godzinę.O ,Boże! Myślałam,że już nie wytrzymam.Jak nas nastraszył nauką!.
Jak go zobaczyłam,to nie mogłam oprzeć się wrażeniu,że straszenie i stawianie dwójek sprawia mu przyjemność.
Jaki ma uśmiech! A jak mówi!.
 Cicho i szybko .Zdążyłam tylko połowę jednego zdania zanotować i już musiałam zaczynać drugie,bo on już kończył to drugie.
Nie wiem,czy wytrzymam. Mówił,że musimy umieć myśleć szybko i logicznie.
A ja tego nie potrafię. Logicznie to może tak. Ale wątpię,czy jego twarz i spojrzenie pozwoli mi na to. Jak wyjdę na środek zastrachana,to nie wiem,czy słowo zdołam wydusić z siebie.
Wczoraj na matmie w pewnej chwili poczułam taki bezład w głowie,taką pustkę,że w ogóle nie mogłam zdobyć się na sformułowanie jakiegoś zdania,na jakieś myślenie.
Tak bardzo się wówczas przelękłam,że mnie prof.zapyta.
Chciałam uciekać z klasy.
Na szczęście mnie nie zapytał.
To chyba ze strachu. Gdy się nie boję,to nic takiego mi się nie zdarza.
Bardzo bym chciała znależć tutaj drugą taką profesorkę ,jak pani W.
Przy pani W nigdy się nie bałam.Potrafiłam myśleć.

Mieszkam w pokoiku z trzema koleżankami. 
Dwie z K-Lidka i Halina.A trzecia to Ela K z sąsiedniej wsi.
Przeniosła się wczoraj wieczorem.
Bo przedtem mieszkała z nami taka Basia z Z. I ona zamieniła się z Elą.

Tutaj mi się trochę przykrzy. Nie zawsze.Niekiedy jestem taka wesoła.
A niekiedy są takie chwile,w których ogarnia mnie jakieś dziwne uczucie. Strasznie mi się wówczas przykrzy bez domu,czuję się wówczas taka samotna,płakać mi się chce.Tylko siłą się wstrzymuję.
Koleżanki nie są złe.Dobre ,fajne.Ale ja bym chciała być w domu.
Już kończę,bo czas do szkoły.
Mamuniu,chciałabym,żebyście byli ze mną.
W sobotę,jadę do domu.Już nie mogę się doczekać.

środa, 13 lutego 2013

7 czerwca 1975 r

Już skończyłam podstawówkę. 5 -go czerwca.
Dziś byłam zawieżć świadectwo do ogólniaka do P.
W internacie nie ma już miejsc,ale może chrzestny coś załatwi,bo kierownik internatu w P  to jego kolega.
Na świadectwie miałam same piątki. Ale nie zasłużyłam chyba na takie stopnie. I jeszcze do tego byłam wyczytywana jako najlepsza -pierwsza. Tzn,że jestem lepsza od L, tej bogaczki.  Jakoś nie wierzę.
Zdaje mi się,że to tylko tak z litości mam same bdb,albo dzięki pani W. 
Nie chciałabym,żeby tak było. Ja tak bym chciała,żeby to było prawdziwe świadectwo,nie dzięki czyjemuś wstawiennictwu.
Z jednej strony chciałabym,żeby tak było,cieszę się z tych stopni,bo chciałam widzieć zadowoloną mamunię.A z drugiej strony nie chcę czyjejś litości.

Na koniec roku mieliśmy bal. Było świetnie. Jak nigdy tańczyła z W, z E i innymi. 
W tak jakoś patrzył na mnie,gdy tańczyłam z innymi, a ze mną tylko raz tańczył.
 Byłam w brązowych spodniach i ciemno-żółtej obcisłej bluzce.
Ładnie wyglądałam.
Potłukłam (tylko) dwie szklanki.Niechcący.
Na końcu,gdy już miałam wychodzić zawołałam brata ,bo przyszedł póżniej. Poszliśmy razem do domu.
Gdy wychodziłam ,przy drzwiach stał Wojtek,i mówił do J,że niepotrzebnie po mnie przyszedł,bo ja mam kawalera ,to mam z kim iść. Widziałam,że miał ochotę mnie odprowadzić. Potem ,już przy zakręcie przed pocztą podjechał Waldek na rowerze.Zobaczył ,że idę z J i pojechał w drugą stronę.Widocznie chciał ze mną iść do domu.
Oj ,jak to mam szczęście!.Gdy się nadarza okazja do zdobycia chłopca, to zawsze coś przeszkodzi.
Po co ten J przyszedł.Po co?

Boguśka z Tereską były u mnie przed balem. Spotkały MZ, zapytał ich ,gdzie idą.
Powiedziały,że do mnie. Powiedział,żebym się pośpieszyła.
Tak ,to wyszło,jakbym się z nim umówiła.
Przedtem ,już dawno ,Tereska mówiła,że kazał mnie pozdrowić
.Dlaczego? On taki nieładny. Jeszcze do tego się ostrzygł.
Ale chciałabym z nim chodzić.Tylko dlatego,że on taki mądry,wygadany.
On już wyszedł z naszej szkoły.
A może dziewczyny tylko tak mówiły? 
Po resztą ,co mnie to obchodzi,co on mówił?
A jednak mnie trochę obchodzi,bo się cieszę,gdy coś takiego usłyszę.

A gdy B i T poszły ode mnie ,zginął wkład od tatuniowego nowego długopisu,co go dostał do pracy.
Była awantura.
Zginął też znaczek-broszka z Dżimim Osmondem i mała gitarka-zabawka z mojej torebki.
Miałam to wysłać do Rosji.
Dlaczego one tak kradną?

Ja się czuję taka samotna.Tak mi się chce płakać.
Niekiedy w takich chwilach czytam swoje wiersze, a potem piszę nowe.
Przy tym schodzi mi czas weselej.
Tatuń o byle co krzyczy na mnie.I ja go tak nienawidzę.
Gdy tylko czasem powie coś dobrego,odezwie się do mnie żartem-co się zdarza bardzo rzadko-to wówczas złość mnie bierze,nienawidzę jego żartów.
Ach, jak ja bym chciała kochać rodziców. Ojca.I żeby on mnie kochał.Żeby mi tą swoją miłość okazywał..
Tatuń to tylko mówi do mnie-próżniak.
Zawsze,choćbym nie wiem,co robiła.

I jeszcze jedno.Nie umiem tańczyć szybkich kawałków.Tzn umiem,ale jakoś tak inaczej od wszystkich.
Bardzo mi się podoba ten krok,jakim posługują się niektóre dziewczyny i Waldek. Nie umiem go. Nie ma mnie kto nauczyć.Boję się teraz tańczyć.Zdaje mi się,że już nic nie umiem tańczyć.
Ani na dwa ,ani walca .Dawniej umiałam tańczyć szybkie ,tak ,jak dziewczyny. Potem,gdy się nauczyłam inaczej zapomniałam tego kroku. Kto mnie nauczy tańczyć?
Martwię się tym.Są wakacje.
Wydawało mi się,że już nie będę się miała czym martwić,bo nie ma nauki,a tu masz ci los!
Ja sama nie wiem,dlaczego ja taka jestem.Gdy jest mi wesoło,to zaraz przychodzi mi na myśl,że nie umiem tańczyć i koniec z wesołością.

Chodzę w pole.Nie mogę pracować.Gdyby to wszystko,gdyby oni mi nie rozkazywali ze złością pracować,gdyby tak łagodnie powiedzieli,och,jakże by mi się chciało robić!
A tu ,gdy tatuń z krzykiem wysiądzie na mnie,to ja na złość,czy ze złości nie mogę nic zrobić.

Tak bardzo lubię słuchać piosenek.
Dziś śpiewał Dżimi Osmond.Jak on ślicznie śpiewa! Słuchałabym tego głosu i słuchała.

Już bym chciała uciec z tego domu,nie słuchać tego głosu ojca,jego rozkazów.
Czyż on nie zastanowi się nad tym ,jak my go będziemy traktować w przyszłości? 
Za to ,co on nam teraz robi?
Czy on myśli,że nigdy się nie zestarzeje?
Ja mu się kiedyś odwdzięczę  za to wszystko.
No ,nie wiem,jak to będzie.Bo ja tylko jestem zła na kogoś,gdy on na mnie krzyczy,może trochę dłużej,dotąd,dopóki nie powie do mnie trochę łagodniej.
Wówczas wszystko wybaczam.Za każde miłe słowo płacę każdą cenę.
Pragnę tylko dobrych,czułych ,pełnych miłości słów.
Jestem dobra dla koleżanek,bo chcę,żeby one tym samym mi się odpłacały.Niestety,nieraz zawodzę się.
Nie każdy domyśla się ,czego ja bym chciała.Nie każdy umie być dobry.

Już kończę,bo ładnie śpiewają w głośniku na ścianie.
Kładę się i spać  marzę


Różne

Czerwiec

BG mówiła do HS,że GA i WG mówili,że przyjadą po mnie na motorze,na Sobótki. 
HS przyszła do mnie z Elką i robiła mi  o to awanturę.

Kwiecień

Gdy byłam w świetlicy MZ grał ze mną w warcaby.Potem powiedział,żebym wyszła z nim na podwórko.Ale ja nie chciałam. Póżniej wracałam do domu z JS i on nas odprowadził pod W . Dalej szłam sama,bo nie chciałam,żeby mnie odprowadzał .A on poszedł do domu. Potem nie odzywał się..


Marzec 

Na wieczorku harcerskim w Dzień Kobiet siedziałam na ławce. MZ siedział z tyłu i dotykał moich rąk.Potem gdzieś wyszedł ,a jego matka powiedziała,żebym mu powiedziała,żeby przypilnował jej futro. Otworzyłam drzwi do sieni i zobaczyłam go,jak podszczypywał HG.
Powiedziałam mu i wyszłam.
Potem pomagał mi nosić krzesła.

Na wieczorku MDK ,gdy przebiegałam przez korytarz z HS, MZ  złapał mnie za rękę i odciągnął na bok .Nie chciał mnie puścić,gdy mu się wyrywałam.
DW złapała mnie za drugą rękę i odciągnęła. Potem poszłam do klasy. HS nie odzywała się do mnie ,a potem zaczęła mi wymawiać,że odeszłam od niej bez słowa i i poleciałam do MZ.
A przecież to on mnie niespodziewanie odciągnął,a ona odbiegła.
Zaczęłam płakać.
MZ wszedł i zapytał HS ,o co płaczę.Odpowiedziała mu ,ze o niego.
Potem pani B weszła i tez spytała,o co płaczę.Nie chciałam powiedzieć i spytała,czy o bajki.
Skinęłam głową. Wyszła.
Na drugi dzień MZ spytał mnie ,czy płakałam o niego.Powiedziałam,że nie. Nie wierzył i nie odzywaliśmy się.
Po lekcjach stałam przy piecu z BG, on wychodził do domu ze szkoły. Podszedł do mnie,złapał mnie za rękę i pociągnął pod wieszak.Tam mi się spytał,czy przyjdę na popołudniowe przedstawienie.Powiedziałam,że muszę przyjść,bo mówię wiersz.
Gdy przyszłam podszedł do mnie na korytarzu i coś mówił. Potem spytał ,o co płakałam. Opowiedziałam mu wszystko.Powiedział,żebym z nim poszła do sklepu przejść się. Powiedziałam,że dopiero przyszłam ze sklepu i nie pójdę.Wyrwałam mu się i uciekłam
.Zawsze mówił ,,kochanie ,,do mnie .Teraz się z nim gniewam.

Maj 

Gdy wychodził ze szkoły na koniec roku,stanął pod siatką.Ja grałam w piłkę z DW i MSz.
Zawołał ,,Popamiętasz to sobie M,,

Na przedstawieniu siedział za kurtyną ,ja stałam w drzwiach.Prosił,żebym usiadła u niego na kolanach. Nie chciałam. Potem podszedł do mnie i 3 razy dotknął mojego policzka.

Pażdziernik.

BG powiedziała mi,że HS kazał mi powiedzieć,że moje zdjęcie,to ,co jej dałam,ma GA. Potem mówiła,że mu wzięła.

MSt chwalił się do HS,że chodzi ze mną i ze mnie odprowadza.. 
A przecież nigdy tak nie było.Wiem,że mu się podobam,ale ani mi w głowie z nim chodzić.

Dostałam,list od MSt. Jego mam jest najlepsza nauczycielką.
On pisał,że w choinkę chciał ze mną tańczyć,ale nie chciał mi psuć zabawy . Chciał mnie też odprowadzić i czekał przed szkołą,ale mnie nie zobaczył.
Tatuń,gdy szukał kalendarzyka,znalazł ten list.Mamunia mówiła,że to od koleżanek. Potem zawołała mnie do chlewa i mówiła,żebym takich listów nie nosiła w teczce ,bo jeszcze by pani zobaczyła.
Ja mówiłam,że go nie czytałam i ze zapomniałam,gdzie go położyłam. Płakałam.
Mamunia mówiła,żebym nie płakała,bo o co.

Dostaję listy od kogoś,pisane tam są takie głupotki ,,kocham Cię,,,,,urodziłem się w którymś tam roku przed naszą erą,,itd.
Zakopałam te listy w ziemi i teraz nie mogę znależć .Dostałam też odkrywkę od MSt.
Odkrywka jest,ale pisanie zamazane,bo sama zamazałam.

WSz na każdej lekcji patrzy na mnie.Gdy raz go zapytałam,dlaczego tak mi się przygląda,odpowiedział mi,że mi,że jestem ładna. Drugi raz,gdy  znów tak długo na mnie patrzył,powiedział,że mu się podobam.
Raz w kieszeni znalazłam kartkę chyba od niego,bo pismo podobne.Tam było napisane,,B kocham Cię,,
Tak się cieszę.


poniedziałek, 4 lutego 2013

24 kwietnia 1975r

Dopiero dzisiaj piszę.
 A tyle rzeczy się działo w tym czasie.Tylko mnie się nie chciało pisać.
4 marca byłam na olimpiadzie z j.polskiego w B. Zajęłam I miejsce.  20 marca  pojechałam na powiatową do P. i nie zajęłam żadnego miejsca.Nie skończyłam pisać tego wypracowania.Na brudno napisałam,a na czysto nie zdążyłam.Wylewał  mi się cały czas długopis,cała byłam poplamiona i już mi się nic nie chciało.Wstydziłam się tylko.Zwykły pech.Ja już cała jestem taka udana.
Teraz ,gdy jesteśmy połączeni  w klasie ,nie jest mi tak dobrze.Nie mogę znależc nikogo takiego,kto by ,mnie lubił.Chciałabym mieć kogos takiego,chciałabym,żeby mnie lubił,żebym znalazła prawdziwego przyjaciela.
Nieraz czuję się taka nieszczęśliwa.Dzieci są jakieś takie inne ode mnie.Nie przejmują się niczym.A mnie chyba nikt nie lubi.Nie wiem.Chociaż może mnie i lubią,a mnie się tylko tak wydaje.
Tak bardzo bym chciała wyjść już z podstawówki. Może w ogólniaku będzie mi lepiej.Albo gorzej.
Ale mam nadzieję,że póżniej będzie lepiej,że dalsze życie przyniesie mi jakąś fajną niespodziankę.

Chciałabym mieć już z  20 lat.Wyjśc za mąż i mieć małego dzidziusia.Chciałabym mieszkaćw małym ładnym domku z balustradami i szerokim gankiem w dużym zielonym sadzie.Żeby wokół domu rosło dużo ślicznych kwiatów.I żebym była szczęśliwa.
Nieraz sobie marzę,że wyjadę do Ameryki ,tam wyjdę za mąż za kogoś bogatego.Co trochę będę przysyłać mamuni pieniądze i różne ubrania.Tutaj by wystawili duży,piękny dom i mamunia chodziłaby zawsze ładnie ubrana,zdrowa,szczęśliwa i uśmiechnięta.Cieszyłaby się mną.
A tatuniowi by nigdy nie dawała na wódkę,tatuń by ją lubił i byliby szczęśliwi.
Och,jak ja bym chciała,żeby mamunia była szczęśliwa!

W szkole mam trochę kłopotów. No ,nie wiem,czy to można nazwać kłopotami.
Raz dyrektor wpadł na lekcję geografii do klasy po żarówkę.Pani akurat oddawała sprawdziany i stawiała stopnie do dziennika.Wszystkie dzieci były przy stole.Prawie wszystkie.Ja siedziałam z kilkoma dziewczynkami w ławce i czytałam geografię. Dyrektor przechodził koło mnie  i pokazał mi żarówkę
-Tu jest taki komutator,prawda?-powiedział
Ja nie spodziewałam się pytania i jakoś mi się samo powiedziało-tak.
A on poszedł dalej ,oglądał się i ironicznie usmiechał.Ja patrzyłam jak ogłupiała,bo nie bardzo wiedziałam,o co chodzi.
Akurat wcześniej mieliśmy fizykę o komutatorach. I nie wiem,czy tam był ten komutator czy nie.
Pewnie nie,bo tak się ten dyrektor uśmiechał...a ja powiedziałam,że tak.
Och,nie mogłam już  póżniej myśleć o niczym innym tylko o tym.
Boże ,jaka ja jestem głupia i bezmyślna!
Cały czas o tym  myślałam,jak ja mu spojrzę w oczy,jak on się będzie śmiał. Nie jestem dobra z fizyki.Dobrze,że zarobiłam to -5.Mam teraz 4 i -5.
Jeszcze muszę się postarać o jedną piątkę,to na koniec wyjdę dobrze.

Jeszcze matematyka.Mam golutką czwórkę.Może z ostatniej kartkówki będzie 5,bo chyba dobrze napisałam..Muszę mieć same piątki na koniec.Muszę.
Lekcje odrabiam przy muzyce.Wtedy mi się najlepiej chce odrabiać.I w ogóle bardzo lubię słuchać piosenek.
Wstaję rano ,słucham piosenek dotąd ,aż wyjdę do szkoły. Gdy przyjdę to też głośnik musi być włączony.
W nocy też,bo bym nie usnęła bez piosenek.Bardzo lubię piosenki ,szczególnie podobają mi się piosenki rosyjskie.Może nie podobałaby mi się tak  melodia,ale słowa ,język,w jakim są śpiewane te piosenki-język rosyjski-czyni je ładniejszymi łagodnymi i w ogóle ślicznymi.Wówczas najlepiej mi się wszystko robi,gdy śpiewają.
.Ja tez lubięśspiewać.Gdy zaśpiewałam,,Modry len,,po rosyjsku i zagrałam na akordeonie w Dniu Nauczyciela,to wszystkim bardzo się podobało.I nauczycielom i dzieciom.Musiałam jeszcze raz śpiewać i grać.
Chciałaby śpiewać rosyjskie piosenki.Chciałabym wędrować po całym świecie,być w Australii na Tasmanii,tam,gdzie jest dużo lasów,tak gdzie jest świat roślin i zwierząt sprzed naszej ery.
Chciałabym wrócić w przeszłość lub zobaczyć przyszłość.

Widziałam w telewizji taki śliczny rosyjski krajobraz.Zakochałam się w nim .Ciągle marzę,żeby tam być.
Była to wielka zielona przestrzeń. Duża równina z małymi pagórkami. W niektórych miejscach rosły małe grupki drzew. Równinę przecinała nieduża rzeczka.
Nie można tego opisać,nie można.Właśnie takie miejsce sobie wyobrażam w przyszłości.
Chciałabym tam być.
Chciałabym,chciałabym,dużo bym chciała.
Za dużo tych marzeń,ale bez marzeń i nadziei człowiek nie mógłby żyć
Chciałabym wiedzieć,jaka będzie moja przyszłość.Czy będę szczęśliwa.

W ostatnich dniach tak mi nudno w szkole.Nic mnie nie interesuje,nie ciekawi.Nie mogę się doczekać,kiedy będę po lekcjach.W domu też przykrzy mi się.Nic mi się nie chce robić.
Jestem do niczego.może to się kiedyś poprawi. Trzeba czekać.
Nie mam nikogo takiego dla siebie.
Z H koniec.Niepotrzebna była ta przyjażń.Tylko tyle z niej zostało.Po resztą nie nadawałyśmy się dla siebie.Ona wygadana,pyskata ,ładna,a ja? Zaraz zrozumiałam,że to nie jest ta osoba,na którą czekam.
H tylko dowiadywała się od dzieci o mnie.Kazała mi się gniewać z D i M,bo ona się gniewała.
Dowiadywała się,czy czasami się do nich nie odzywam.Wiecznie mi robiła jakieś wymówki.Umyśliła sobie coś i sama w to wierzyła,a potem mnie wmawiała.
To nie była przyjażń.
Teraz wyszła z podstawówki.Ma inne koleżanki i kolegów,więc beze mnie może się obejść.
A ja tak bym chciała znależć przyjaciela-prawdziwego. Może kiedyś znajdę.
M i E mają jakieś dziewczyny z M,sąsiedniej wsi. Chyba już mnie nie ,,kochają.
Ale dlaczego tak zawsze patrzą na mnie na lekcji? Dlaczego,gdy pani W kazała mi iść po dziennik i drugi raz do biblioteki ,on stał za drzwiami,wyrzucony z klasy.Gdy szłam do biblioteki poszedł za mną .Kładłam do szafy płyty trzymał mi drzwi,i stał cały czas koło mnie.Ciągle się łudzę,że mnie kocha.Ale mnie- taką brzydką?Oni ładni ,a ja?
Dziewczyny z VIII kl umawiają się już.Ja teraz nie mam nikogo.Gdy byłam młodsza miałam dwóch chłopców.Teraz nie.Co prawda łączą moje nazwisko z T  z M,ale ja nie mam z nim nic wspólnego.Nie mówiłam nigdy do niego ani słowa.Nie wiem ,dlaczego tak mówią.
Cóz z tego.