wtorek, 9 kwietnia 2013

12.XI.1975 rok

Już mam trzy dwoje ,w tym dwie 2+.
W piątek dostałam z polskiego,a tyle się uczyłam.
I nic z tego.
Zapytał mnie co innego ,no i ja zgłupiałam.
Może bym mu odpowiedziała,gdybym miała inny charakter,gdybym nie była sobą,ale cóż ,ja jak się zatnę ,to koniec.
W sobotę,na drugi dzień poprawiłam. Dostałam czwórkę
.Już mam dwie czwórki i 2+ z polskiego.
W poniedziałek dostałam z matmy z klasówki +2 ,a z odpowiedzi w ten sam dzień +3.
Mam -4,+3 i +2.
No i tamta dwója z gimnastyki.
Gdyby tak jeszcze coś takiego zaszło po tych dwójach,to chybabym sobie coś zrobiła.
Ja się siebie boję.
W poniedziałek wróciłam do pokoju z myślą,że coś sobie zrobię.
I gdyby nie było dziewczyn,to nie wiem,czy bym to pisała teraz.
Boże ,jaka ja jestem nieszczęśliwa!

W domu nic nie wiedzą o tych dwójach,tylko o jednej z w-fu.
W pokoiku też.
Chrzestny ma przyjechać około 15 zobaczyć,jak się uczę.Nie,wiem,co to będzie,gdy sobie o tym pomyślę...
Ale staram się nie myśleć,staram się być taka,jak gdyby nic się nie stało.
Ale dlaczego ja taka jestem?
Inni,nawet ci najlepsi mają więcej dwój i jakoś nic sobie z tego nie robią.A ja?
A może oni też tak samo odczuwają,tylko udają,żen nic się nie stało.
Może oni też są tacy,jak ja?

Trudno jest rozszyfrować człowieka.
Jak to będzie,jak ja się pokażę w domu z tymi dwójami.
2 z polskiego,2 z matmy,najważniejsze przedmioty...
Po co ja przyszłam do tej szkoły.

Wczoraj na długiej przerwie byłam na mieście z Joaśką.
Widziałam WSz i Jurka G.
Z daleka.
Oni wyszli ze sklepu,przy sklepie stał samochód,tak,że ich zasłonił.
Pociągnęłam Joaśkę i  przeszłyśmy po drugiej stronie samochodu.
Nie chciałam się z nimi spotkać.
Był wiatr,lekki mróz ,a ja na pewno  nieładnie wyglądałam,toteż nie chciałam się z nimi spotkać.
Wystarczyło mi,że go zobaczyłam z daleka.
Jestem taka zakochana w nim .Czy ja mu się podobam?
On taki przystojny.
On się uczy w szkole rolniczej.
Dopiero niedawno dowiedziałam się,że jego szkoła jest za murem mojego ogólniaka.I on się tam uczy.
 Ta jego szkoła to taka stara buda.Ale do tej pory go nie widziałam .Nawet koło szkoły.
On chodzi na ósmą rano ,a ja po południu.
Jesteśmy odgrodzeni tylko niewielkim murkiem.
Po jednej stronie muru ja się uczę,po drugiej on.

Nie mogę się doczekać,kiedy pojedziemy do domu.

W tym tygodniu mają być w szkole badania ogólne.
 Podobno będziemy się rozbierać do naga.Ja się chyba nie rozbiorę.Będę się strasznie wstydzić.I to jeszcze podobno mężczyzna ma nas badać.
Już bym chciała,żeby było po wszystkim.
Naprawdę ten tydzień i tamta sobota-to męka i kara.
Dwójki,badania...
Boże ,po co ja przyszłam do tej szkoły.
Chociaż mówią,że mam pozytywne stopnie.
Ale gdyby tych dwój nie było.

Dlaczego  szczęście,droga do szczęścia jest taka trudna?
Jedni osiągają szybko to,co chcą.Inni męczą się,starają,a w końcu nic im nie wychodzi.

Wczoraj był pierwszy śnieg.
Ciągnęliśmy losy na Mikołaja.Ja wylosowałam Olkę G.
Nie wiadomo,co jej kupić.Najlepiej kupię jej jakąś maskotkę.
W piątek jadę do B,to tam coś wybiorę.

Wyszłam po lekcjach,śnieg jeszcze padał..
Było takie jakieś miłe,zdrowe  powietrze.
Czułam się  jakaś taka  szczęśliwa .
Ten śnieg-pierwszy śnieg przypomniał mi choinkę,Mikołaja,imieniny,dom,ferie zimowe.
Naprawdę,nie mogę tego opisać,tego uczucia,jakie wywołał ten pierwszy śnieg.
Mogłam stać i patrzeć,jak lecą gwiazdki z nieba.

Tak samo będzie,gdy pojawią się pierwsze kwiaty,pierwsze pąki na drzewach,pierwsze opadające liście...
Tak się zdarza co rok,to takie zwyczajne,a jednak inne.
Chociaż co roku jest to samo,to jednak moje odczucia się nie zmieniają.
Co za czary ma ta przyroda w sobie,że potrafi ludzi tak uszczęśliwiać.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz