poniedziałek, 8 października 2012

1975-inny pamiętnik


20.I.1975

Już dawno przestałam pisać ten pamiętnik,jeśli to można nazwać pamiętnikiem,bo przedtem pisałam takie niby-notatki.A teraz ,przynajmniej tak postanowiłam,będę pisała,tak ,jak książkę.
Miałam zamiar pisać ksiązkę,pt ,,Gdzie jesteś,mamo?,,
Już nawet napisałam początek i jej streszczenie,żeby nie zapomnieć ,o czym mam pisać,ale na tym się skończyło.
Ze mną to jest tak.
Nieraz tak mi się coś chce ,że już w tej chwili zaczynam to robić,ale już na drugi dzień albo nawet za kilka godzin ten,, przypływ,,gdzieś odpływa i już mi się nic nie chce.
Taki pamiętnik miałam już dawno pisać,gdy byłam smutna,albo ,gdy nie mogłam nikomu powiedzieć,o tym, co mnie gnębi,ale znów wtedy chciałam zacząć w nowym zeszycie,takim grubym ,a takiego nie miałam,ale dziś przeglądałam wszystkie zeszyty z notatkami od Hanki i ten mój niby-pamiętnik i postanowiłam pisać.
Acha, jeszcze przyczyną było przeczytanie książki-pamiętnika Kowalewskiego,który opisuje dzieje chłopca Krzyśka.
Ja też pomyślałam,że gdy już będę duża,to fajnie by było przeczytać swoje myśli i wszystko z tych głupich lat.
Dzisiaj jest 21 ,ale ja pamiętam ten wczorajszy dzień i od niego chcę zacząć.
Rano ,jak zwykle ciężko mi było wstać,a raczej wyjść z tego królestwa ciepła i marzeń.
Bo pod pierzynką najlepiej.Ciepło,a ja zawsze marzę,gdy mi jest ciepło.
Ale jakoś się wyguzdrałam i o 7,35 wyszłam do szkoły.
Musiałam iść naokoło,ponieważ przez pola nie wolno.Wyszłam już ze ścieżki polnej na drogę między brzegami,Zobaczyłam,że przede mną idzie pani P z Czarkiem.
Gdy zniknęła za zakrętem przyspieszyłam kroku.Gdy wyszłam na prostą drogę zobaczyłam,że pani stoi i coś poprawia Czarkowi.No tego jeszcze brakowało.Nie wiem,czy iść i ją ominąć ,czy też się zatrzymać i udać, że też coś poprawiam.Ponieważ ja nie miałam dużo czasu,więc wybrałam to pierwsze.
Przeszłam jakoś.
Na apel trochę się spózniłam,niedużo,bo jeszcze się nie zaczął,tylko wszyscy byli już ustawieni.
No ,nie wszyscy,tylko,ci ,co byli.A było nas bardzo mało.
Bo to już ostatni dzień do szkoły przed feriami,więc niektórzy przedłużyli je o jeden dzień.
Bo właściwi powinni się ci ,,Wyżsi,,zlitować i darować nam ten jeden dzień,żeby nie psuć tygodnia,tylko od poniedziałku zacząć ,,zasłużony wypoczynek,,.

Apel ,jak zwykle zaczęła madame L z VIIIb.
Po zameldowaniu zjawiali się kolejni uczniowie z różnych klas.
Dyrektor, zobaczywszy ich ,powiedział
,,No proszę ,proszę bliżej.Prosimy na miejsca i dziękujemy za przybycie.Proszę o oklaski,,
I sam zaczął klaskać ,a reszta za nim.Tamci ruszyli gęsiego,a na przodzie Danka. Biedaczka ,nie mogła się zdecydować,czy iśc,czy nie. Bo to oni prowadzili apel. VIIIb.
Na pierwszej godzinie- rosyjski.Piątka z czytania.Zwykła rzecz -z rosyjskiego zawsze musi być
.Żeby to tak mi się sypały z fizyki. A z fizyki mam 5,5,4,-3,2. Ciekawe,co będzie na półrocze?
Matma.
Acha,jeszcze polski-wolny.
Chłopaki biegali.Pod koniec przyszła pani W i powiedziała,żebyśmy przygotowali zeszyty do sprawdzania.
-A Ty B przyniesiesz po lekcjach do mnie do domu.-zwróciła się do mnie.
No i wreszcie matma.Pierwsza godzina przeleciała bez żadnych wrażeń,natomiast na drugiej pojawił się na ekranie moich myśli o nim prawdziwy W zastępując tego wymyślonego.
Gdy E podszedł do mnie  i powiedział
-B,pokaż mi ten zeszyt ,zobaczę,jak ci wyszło
-Nie słuchaj,nie dawaj mu- powiedział W do mnie zasłaniając ręką to , co było napisane-zadanie.
Co,to ona Twoja?-do E.
-Nie dawaj mu-do mnie.
Och,radość,chyba głupia z tego zdania. Myśli,że jestem nie E,tylko jego?
Chciałam coś powiedzieć,coś w rodzaju,,nie jestem ani twoja ani jego,,
Ale nie umiałam sformułować tego zdania i pomyślałam,że może on nie to miał na myśli,co ja przed chwilą.
Ale E nie ustępował .Uderzył go.
W wybiegł ze swojej ławki-,,Grochówa,, nie zauważył,cos tam pisał-i przebiegł koło mojej do E.
Zaczęli się bić .Którys z chłopców powiedział,,O biją się,, W udał,że sprawdza coś w zeszycie u A,a potem szybko pobiegł do swojej ławki przede mną.
Czy to o mnie się bili? Takie to głupie i staroświeckie. Chciałabym,żeby mnie kochał,ale ja go nie kocham tak naprawdę.Podoba mi się teraz,gdy nie ma nikogo takiego ładnego. Nie wiem, jak długo to potrwa.Bo podoba mi się i W i B z tamtej klasy.Też jest ładny i często patrzy na mnie.
Ale ja jestem głupia z tą miłością! Widocznie jeszcze nie dorosłam.Sama nie mogę się powstrzymać od tego uczucia,chciałabym się podobać komus tak naprawdę,żeby komuś na mnie zależało

Na pracach z rysunków pani  L wstawiła mi czwórkę na półrocze.Miałam dwie 4 i jedną 5,a Danka miała 2 i 5 i wstawiła jej piątkę.Innym dopisywała stopnie,żeby na okres wstawić lepszy.A mnie nie.
Musiała zepsuć tą jedną czwórką całe świadectwo na papierku? Co prawda nie jestem pewna,czy będę miała same piątki,ale mam taka nadzieję.
Z matmy tylko ja jedna mam piątkę przeprawioną z czwórki (widziałam w dzienniku),nawet Wojtek ma 4 i Leszek też.
A ja nie czuję się na siłach,żeby unieść lub tylko podnieść tą całą matmę z nadzieją Grochówy.
Wojtek jest dużo ,dużo lepszy ode mnie z matmy. On jest zdolny i nie chce mu się uczyć,a ja nie jestem zdolna,nie mam pamięci. Gdybym miała tą jego zdolność,tobym się dopiero uczyła!
Właściwie nie wiem,jak mi leci do tej pory.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz