piątek, 12 października 2012

1975-cd

21.I.75

Już mnie boli ręka,bo ten dzisiejszy dzień muszę przenieść na papier dziś i teraz,bo póżniej by mnie odeszła chęć pisania'. Tak samo jest z wierszami,gdy mam chęć pisać,a to jest wtedy ,gdy jestem w złotym humorze,gdy jasno świeci słońce,gdy trawka rośnie zielono i jest taka wysoka,a ja znajduję się właśnie tam,w tym wielkim ogrodzie,starym ,zapomnianym przez wszystkich,dzikim, i w takim samym domu o tysiącu starych ,zabytkowych ,zapomnianych przez wszystkich pokojów wraz z kimś wymarzonym, tym,który mnie naprawdę kocha,tylko mnie.
Chodzę po ogrodzie,przedzieram się przez zielone ściany i rwę róże ,śliczne ,pachnące,które się do mnie uśmiechają i cieszą,że tu jestem,a potem wyrastają jeszcze piękniejsze.
Ptaki są śliczne ,różnokolorowe, śpiewają tak,że nikt nie może sobie tego wyobrazić.
 Na kwiatach siadają różnokolorowe motyle.Ich skrzydełka błyszczą i błyszczą w słońcu,jedna barwa na ich skrzydełku odbija się siedmioma kolorami tęczy.
No,rozpisałam się,jak gdybym miała napisać wypracowanie na temat ,,Moje marzenia,,
Szkoda ,że nie ma w programie takiego tematu,bo wtedy tobym wiedziała,co pisać.
Bo w szkole są takie nudne tematy na klasówkach, a przecież można by było pisać jakieś anonimowe prace na ten temat.
Chyba wszyscy by wiedzieli i wreszcie jeden od drugiego by nie spisywał.
Ale to też zależy od charakteru,bo przecież ktoś może nie mieć marzeń takich,jak ja,nie tych ważnych,nie tych życiowych,tylko takich ,jak ja,że ,gdy się wyobrazi to miejsce wymarzone,to już nic nie potrzeba,bo znikają wszystkie troski i kłopoty,po prostu wszystkim jest dobrze.,a nie ma takiego świata,tak żle urządzonego,jak ten nasz prawdziwy.
Przecież to zło tylko mogliby zmienić ci ,co go ,,kolekcjonują,,.
Mogliby nurkować gdzieś pod ocean,tam zostawiać wszystko zło,a ze swych marzeń zabierać ,to ,co się pragnie.Wtedy zło by zginęło ,tak  jak wiele cennych rzeczy,które przepadły w rzeczywistości i w ludzkiej pamięci.
No,ale tego nigdy nie będzie,musiałby stanąć świat do góry nogami,żeby usłyszeć śmiech w każdej szparce,żeby nie znał łez,ani słonych mórz.
Dziś tak piszę i piszę ,bo mamunia poszła z babcią na pogrzeb W,tatuń w lesie,a J z A tylko w domu.

Rano byłam u pani P pilnować Czarka.
 Przyszłam za wcześnie i musiałam stać pod drzwiami.
No ,nie musiałam,ale ja stałam,jak słup 
.Nie wiedziałam,co mówić przy pani do Cz.
A on beczał bez przerwy. 
Aż wreszcie pani mu wlała kilka klapsów i dopiero wtedy go ubrała.
A ja stałam.
Nigdy nie wiem,jak się zachować ,gdy nie jestem sam na sam z tą osobą,do której przyszłam.
Wreszcie pani poszła na tą konferencję. Jeszcze mi podziękowała, no ,nie mnie ,tylko tatuniowi kazała podziękować za to ,że przywiózł węgiel.
Mamunia mówi,że nic nie mówi o zapłacie,za to że tatuń przywiózł węgiel.
-Pewnie za to piątkę postawiła z chemii na półrocze-mówiła mamunia czy babcia.
No tak pewnie nie jest,bo miałam same piątki z odpowiedzi to i na końcu tez mi się należy piątka.
No,ale ona tez,bez żadnego uszczerbku dla siebie mogłaby mi postawić 4..
No ,jak tam już sobie myśli.
Poresztą tatuń i tak by nie wziął tych pieniędzy.

Jaka ja własciwie jestem?
Raz udaję i mówię tak ,jak małe dziecko,drugi raz ,jak dorosła i nigdy(chyba ) nie jestem sobą.
Jakoś nie mogę siebie tak ocenić do końca. Sama siebie dostatecznie nie znam.
 To ,co ktoś robi,to ja staram się naśladować.

Potem przyjechała babka z ciotką  Cz i ja poszłam do domu.
A jeszcze pani dała mi kawałek kiełbasy z chlebem,takiej swojskiej, pachnącej.
Taką miałam ochotę zjeść,ale bałam się,że pani będzie mówiła,że u niej jem,chociaż sama mi dała
.I nie zjadłam.


Obrazki z tamtych lat


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz