piątek, 6 marca 2015

22.10 1976r

Nie wiem,co się ze mną dzieje.
W ostatnich dniach czuję się tak strasznie samotna.
Nie chce mi się żyć.
Gdyby nie nadzieja,ze póżniej będzie lepiej,sama nie wiem,co bym zrobiła ze sobą.
Uczyć mi się nie chce.
Joaśki zaczynam nielubić.

Tak mi strasznie.
Żeby mi to przeszło.
Po co ja żyję.
Ze mnie i tak nic nie będzie ,a mamunia ma wielkie nadzieje,co do mnie.Myśli o studiach.A czy ja zdołam zdać egzamin? Czy mają kogoś znajomego ,tyle forsy,żebym została przyjęta? Bo bez tego nie ma co marzyć.
A jak ja się pokaże w domu,mamuni,gdy wszystkie jej nadzieje zawiodę? Nie wiem sama.
Boję się strasznie przyszłości,a jednocześnie oczekuję jej.
Chcę żeby wszystko już było daleko od tych moich 16 lat.
Mieć poza sobą szkołę ,egzaminy,wszystko.
Nie chciałabym zawieść nadziei mamuni,bo ona tylko dla nas żyje.
A tylko ja zostałam mamuni,wszystkie nadzieje pokładła we mnie.
Po co to życie mi dali?
Czemu ja się urodziłam w takiej rodzinie,niezgodnej z moim charakterem? Mam dość tego domu.ciągle brak pieniędzy,niekiedy jedzenia,ciągłe kłótnie,tatuń znowu wraca pijany.
Boże ,ja tak nie chcę!
Oni nic nie wiedzą,co ja czuję,jak ja to wszystko przeżywam!
Umiem zachować pogodę i uśmiech na zewnątrz,mimo,że w środku wszystko wre we mnie.
Chciałabym być w Domu Dziecka albo nie mieć ojca.Czemu ta mamunia nie rozeszła się z ojcem,wtedy,gdy odjechał od niej.Tak,chciała,żebyśmy mieli ojca,cierpiała dla nas,ale czy nie rozumie tego,że my też będziemy cierpieć przez takiego ojca?
 Nie mam się gdzie uczyć,w pokoju telewizor chodzi,w kuchni rozmawiają.Babcia też zrzędzi często.ojciec dogaduje.I jak ja się mam uczyć w takich warunkach? 
Tym gorzej,że ja jak się raz zdenerwuję,co zdarza się bardzo często,,to nie mogę się skupić,myśleć.A moja nauka wymaga tego.
Tatunia nic nie obchodzi,każe mi robić,nie zważa na to ,czy ja mam naukę,czy nie,mówi,że mam czas do 12 w nocy. A ja nie mogę się uczyć wieczorem.Zaraz mnie boli głowa.Jeżeli nie nauczę się za widoku,to wieczorem mam małe szanse.
On tego nie rozumie.
Gdybym miała własny pokój,ciszę,to bym się na pewno szybko nauczyła,tym bardziej,że ja się szybko  uczę.
Ale to tylko marzenia.Ja nie wytrzymam tych 3 lat.
Joaśce,gdy powiedziałam,ze chciałabym być w Domu Dziecka,to powiedziała,ze ona nie chciałaby za nic,ze jej w domu jest bardzo dobrze.Tak ,jej na pewno.
Tacy rodzice,co rozumieją wszystko,to skarb.
Ona ma tyle książek.Ma własną bibliotekę,wszystkie lektury jej kupują.
I na książki zawsze jej dadzą pieniądze.
A ja?
 Gdybym powiedziała tatuniowi,że chcę sobie kupić książkę,tak,do czytania,to na pewno by się rozryczał.
Już gdy na początku roku mu powiedziałam,żeby mi dał pieniądze na lektury,to powiedział,że on nie ma pieniędzy na ,,pierdołki,,ze mogę sobie pożyczyć,bo od tego są biblioteki.
Ale ja chcę mieć własne książki,chcę patrzeć na nie,korzystać z nich,tak ,jak inne dziewczyny.Czy  zawsze muszę kłamać ,żeby kupić sobie książkę? On mnie nauczył kłamać,on mnie nauczył wszystkiego złego.
Nienawidzę kłamstwa,oszukaństwa.
Tak tylko to mu zawdzięczam.
Te wszystkie wyrazy,przekleństwa!
Jak ja tego nie pragnę! Dałabym wszystko,żeby tego nie słyszeć.
Przecież rodzice powinni się starać,żeby ich dzieci nie umiały kląć,żeby nie słyszały takich rzeczy w domu.Ja się wstydzę,kiedy to słyszę.
Nie chcę tego!
Chcę mieć prawdziwy,ciepły dom,do którego chętnie się wraca.
Chcę mieć rodziców,którzy by chcieli odegnać ode mnie te wszystkie szkarady codzienności,żeby chcieli,aby mnie było lepiej niż im,żebym miała warunki do życia,do nauki.
Mamunia jest taka,ale tylko mamunia.
On chce tylko dobrze dla siebie,reszta go nie obchodzi.
Kiedyś się poprawił,jakaż byłam szczęśliwa,nie słysząc przekleństw,kłótni,ale to się skończyło. 
Zaczął znów pić,wyzywać i zmusił mnie znów do znienawidzenia go.
Tak zazdroszczę Joaśce.
Wszystkiego.
Rodziców,książek,warunków,adapteru,tranzystora,magnetofonu.
Gdybym miała takie warunki ,jak ona,byłabym najszczęśliwsza.Ona nawet nie domyśla się,jak mi jest żle w domu.Strasznie mi żle.
Zaczynam nienawidzić ludzi.
Joaśki-która była mi najbliższa,teraz jakoś  staje mi się bardziej odległa.Denerwuje mnie jej śmiech,jej śpiew,jej nieudane wiersze,którymi się chwali.Wszystko.
Bronię się przed tym.Ale czy mi się to uda?
Mam dość świata.
16  lat to dużo,żeby przekonać się ,co jest dobre ,a raczej,żeby poznać otoczenie,umieć poznawać ludzi,zrozumieć wiele rzeczy,poznać prawdę.Ja już nie jestem taka głupia i nierozumna.
Już nie mogę pisać.Głowa mnie zaczyna bolec i oczy też.Ostatnio,gdy się zdenerwuję,to nerwy mi dochodzą do głowy i nie wiem,co tam robią,ale czuję,jak rozsadza mi głowę,kotłuje się tam w środku.


,,Dla obcych ludzi mam twarz jednakową - 
                                                                           ciszę błękitu

Ale przed Tobą głąb serca otworzę-
                                                      Smutno mi 
                                                               ,Boże.....,,

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz