wtorek, 13 listopada 2012

27 stycznia 1975r

Wstałam dzisiaj o 8,30 rano.
Marzyłam ,że jakiś chłopiec mnie kocha .I tylko mnie.Że spacerujemy razem i takie podobne głupstwa.
Wstałam i jadłam.Przyszedł tatuń i krzyczy
-Dlaczegoś nie pojechała do P!
-Przecież apteka dopiero od 9 otwarta-mówię.
-No to co! Powinnaś już być na 9  w P!.Co to za porządki! Ja ci dam! Będziesz mi tu mówiła,że od 9 otwarta! Ubieraj się szybko i natychmiast mi jechać!
-Autobus dopiero o 9,30-mówię.
-Co mnie to obchodzi! Mogłaś wcześniej wstać i jechać!
I tak krzyczał i krzyczał.
To prawda. Nie przyszło mi do głowy,żeby być na 9 w P.

Tak bardzo chcę,żeby ktoś naprawdę mnie kochał.Ale tak tylko mnie.Żeby nie mógł beze mnie żyć.
Zdaje mi się,że w domu nikt mnie nie lubi.Ani w domu ,ani nigdzie.Może ktoś mnie lubi,ale tego nie okazuje.A ja bym chciała,żeby mi mówił,że mnie lubi i żeby to okazywał.I żeby to wszyscy widzieli.
H też.Niby mówi,że mnie lubi,ale wcale tego po niej nie widać-może czasem.a ja jej tez nie mogę nic powiedzieć o sobie.Wstydzę się jej.Chciałabym mieć o kogoś zaufanie.I żeby mnie nie oszukał.
H-przyjaciółka.A ileż razy się gniewałyśmy.Czy przyjaciółki się gniewają?
No,ale o tym póżniej.
Teraz poszłam na przystanek i czekam na autobus.Ze mną kilka osób.
Słońce tak ślicznie zwodniczo świeci,ale mróz robi swoje.I nos i policzki tak strasznie mi zmarzły i chyba sczerwieniały.Nie wyglądałam chyba zbyt ładnie.
Autobus się spóżniał.Z daleka zobaczyłam H z babką,a za nimi szedł jakiś chłopiec.
Myślałam,że to E.Tak patrzył w moją stronę. No ,a w którąż miał patrzeć?
H przyszła.
-Cześć -powiedziała.Nie odpowiedziałam,żeby nie myślała,że mi na niej zależy.
A tak naprawdę,to mi zależy i to mnie cieszy,gdy ona się dopomina,żebym się do niej odezwała.
-Cześć-powtórzyła.Ledwo skinęłam głową.
Chłopiec został dalej na szosie i usiadł na walizce.Potem podszedł.Okazało się,że to M!
Ucieszyłam  się,że go widzę ,ale i zmartwiłam
,bo przecież nie wyglądałam za ładnie.
Jeśli teraz zwolnił się z lekcji,to pewnie na ich feriach nie będzie w K, a ja się tak cieszyłam,że będzie przychodził do naszej szkoły i będę go widzieć.
Patrzył na mnie.A może i nie na mnie,bo on tak jakoś patrzy z przymkniętymi oczami.Poszedł do przystanku do środka.Jechał do Huty.Potem jechał autobus do S, a oni myśleli,że do W i przeszli na drugą stronę drogi.
M patrzył na mnie.Spojrzałam tylko 2 razy i spotkałam jego wzrok.
(.M kochany.Żebyś mnie choć troszkę kochał)
Potem znów wrócił do przystanku.a gdy juz autobus nadjechał,to po drugiej stronie stanął tak,że go widziałam-jego oczy i twarz.On chyba tez patrzył z boku.Żeby tylko było tak ,jak myśle,bo może to tylko ja sobie wyobrażam.
Kocham się w nim od 12,13 roku życia.Bo on jest śliczny.
Wszystkie dziewczyny się w nim kochają.

Po południu poszłam na pocztę z listem.
Po drodze spotkałam listonosza.
Zapięłam kurtkę,żeby znowu nie dotykał moich piersi,tak ,jak przedtem.Stary chłop.
Wzięłam gazetę i szybko poszłam dalej.
Pod przystankiem stała pani W.
-Dzień dobry-ja
Dzien dobry-pani
Pani zrobiła ruch przywołujący mnie do siebie. Poszłam. Patrzyła na mnie i nic nie mówiła.
Nie mogłam tak patrzeć i się uśmiechnęłam. Pani też.
-No ,możesz już iść.Chciałam tylko Cię zobaczyć.-powiedziała.
Pani W bardzo mnie lubi.
Mówi mi to.
I wszyscy o tym wiedzą.
Mówi,że chciałaby mnie mieć za córkę.
Ona  na razie nie ma dzieci.Ja tez Panią bardzo kocham.
Ale nie okazuję tego.Jakoś się boję.
Nauczycielkę to tak jakoś dziwnie kochać.
Ale ja ją lubię najlepiej ze wszystkich.
Najlepiej.
Nieraz rozmawiałam z nią w myślach
.Gdy płakałam kiedyś przez tatunia, to ona mi tłumaczyła że nie trzeba,że takie jest życie.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz